Janusz Palikot powtarzał: Nie biorę pieniędzy za bycie posłem. Tymczasem okazuje się, że na jego konto trafiały poselskie diety.
- Nie biorę uposażenia, jednak okazało się, że na moje konto trafiały diety - mówi Palikot. Wpłat nie zauważył, a dowiedział się o nich po tym, jak Kancelaria Sejmu kazała mu uzupełnić oświadczenie majątkowe za 2007 rok. Zabrakło w nich właśnie diet. W sumie uzbierało się ich 29 tys. zł. W środę Palikot skoryguje oświadczenie.
- Dowiedziałem się, że nie mogę odmówić przyjęcia diety. To kolejny absurd - ocenia Palikot. Dodaje, że pieniądze, i to w większej kwocie, przekaże na cele charytatywne.
- Zrzeczenie się poselskiej diety byłoby czymś nowym - mówi Agnieszka Wierzbicka z biura prasowego Kancelarii Sejmu. I dodaje: Jeśli poseł Palikot chce, żebyśmy nie przelewali mu diety na konto, powinien zwrócić się z taką prośbą do Kancelarii Sejmu. Ocenią ja prawnicy.
- Przygotujemy takie pismo - zapowiada Piotr Sawicki, dyrektor biura parlamentarnego Janusza Palikota.
Szef lubelskiej PO to jeden z najbogatszych parlamentarzystów. W ubiegłym roku miał m.in. 629 tys. zł dochodu ze sprzedaży papierów wartościowych, 400 tys. zł i 110 tys. euro oszczędności, 3 mln akcji spółki Żołądkowa SA, samolot Cessna oraz meble i obrazy warte 2,5 mln zł. Ma spore zobowiązania: w sumie 14,1 mln zł i 2,5 mln euro.
(rp)