Proces Tomasza Nowosada, pełnomocnika prezydenta Lublina ds. ochrony informacji niejawnych, znowu wczoraj nie ruszył. Tak jak poprzednio nie było jego adwokata.
• Czy to nie jest gra na zwłokę – zapytaliśmy Nowosada po wyjściu z sali rozpraw.
– Nie chcę już w tej sprawie się wypowiadać – uciął. – Czy ona jest dla was aż tak zajmująca?
Tym razem adwokat Nowosada poinformował sąd, że jest na urlopie. Nie przysłał też zmiennika. A Nowosad powiedział, że nie zgadza się, żeby proces był prowadzony bez obrońcy. Świadkowie po raz kolejny musieli odejść z kwitkiem. Za pierwszym razem nie było oskarżonego, bo nie dotarło do niego wezwanie. Potem nie przyszedł adwokat. Tłumaczył, że w tym czasie miał inne obowiązki. Następna rozprawa została wyznaczona dopiero na 21 lutego. Wcześniej na urlop idzie sędzia.
Akt oskarżenia przeciwko Nowosadowi wpłynął do sądu ponad rok temu. A sprawa dotyczy zdarzenia sprzed ponad dwóch lat. W październiku 2002 roku urzędnik miał spięcie ze swoim sąsiadem Dariuszem S. Mężczyźni natknęli się na siebie na ulicy. Pies Dariusza S. obszczekał urzędnika. Ten w odwecie ostrzelał sąsiada z broni gazowej.
Nowosad w urzędzie miasta pilnuje, jak chroniona jest tajemnica państwowa. Dochodzenie, a potem skierowanie do sądu sprawy, nic nie zmieniło. Urzędnik nadal zajmuje się tymi sprawami.