Od kilku tygodni nie spadła ani jedna kropla deszczu. Pola uprawne zamieniają się w popiół i skałę. Wczoraj Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach oficjalnie ogłosił,
że północna część naszego województwa jest zagrożona suszą rolniczą
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Jest źle – przyznaje Tomasz Pękala, rolnik z miejscowości Łukowa w powiecie biłgorajskim. – Plony kukurydzy i buraków będą niższe o połowę. Zbierzemy o ok. 30 procent mniej tytoniu – przewiduje.
– Nie przypominam sobie, żeby była kiedyś taka sytuacja; pod względem strat rolniczych i pożarów zbóż, ściernisk czy maszyn rolniczych – mówi Dariusz Łobejko, wójt gminy Jabłoń (powiat parczewski).
Wysokie temperatury i brak opadów dają się też we znaki sadownikom. – Jabłka przestały rosnąć, będą mniejsze. A od słońca owoce się parzą. Pojawia się brązowy nalot i takie jabłko nie nadaje się już do jedzenia – mówi Zbigniew Chołyk, prezes Zrzeszenia Producentów Owoców „Stryjno-Sad” w Kawęczynie (powiat świdnicki). – Starsze sady dają sobie radę, ale w młodych drzewa usychają. Trzeba je podlewać.
Skutki upałów dotykają też plantatorów chmielu. – Jak jeszcze przez tydzień będzie tak wysoka temperatura to będzie niewesoło – przewiduje Paweł Piłat, plantator chmielu z Karczmisk (powiat opolski). – U nas gleba jest dobra, ale na gorszych rośliny już podsychają.
To, jak problem jest poważny, obrazują mapy przygotowane przez Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Nasze województwo jest jednym z najbardziej dotkniętych suszą z regionów w całym kraju. Według specjalistów, mamy do czynienia z tak zwaną suszą głęboką. Ostatni raz tak sucho było w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku.
Wczoraj puławski IUNG ogłosił, że suszą zagrożone są trzy powiaty: bialski, parczewski i radzyński. Dotyczy do w sumie 16 gmin m.in. Jabłoni, gdzie wczoraj rozpoczęła pracę komisja szacująca straty i Rokitno, w której taka komisja działa już dwa tygodnie.
– W przypadku upraw kukurydzy, ziemniaków i dyni jest tragicznie – przyznaje Jacek Szewczuk, wójt gminy Rokitno w powiecie bialskim.
Straty w uprawach związane z suszą do tej pory do wojewody zgłosiło 38 gmin. Na ich wniosek powoływane są komisje, które m.in. zajmą się weryfikacją oświadczeń o stratach, które rolnicy składają w urzędach gmin.
– Na tej podstawie będzie im udzielana pomoc. Ale jaka, to jeszcze nie wiadomo. Będzie to zależało od rządu – mówi Krzysztof Kurus z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Wstępne propozycje Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi są takie, żeby dopłaty do hektara przyznać wszystkim rolnikom, których straty wyniosły ponad 30 proc. Dodatkowe środki resort chce przeznaczyć na pomoc dla producentów mleka i wołowiny (w związku z mniejszymi zbiorami kukurydzy, która stanowi dużą część pasz).
Rolnicy mogą też liczyć na ulgi w podatku rolnym i pomoc w opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne. Pomocy będzie też udzielać Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
– Jedną z jej form będą kredyty klęskowe, w spłacie których pomoże ARiMR – mówi Janusz Baran, zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR.
Zamiast referendum pomoc rolnikom?
W środę minister rolnictwa Marek Sawicki zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy o rezygnację z referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych. Szef resortu rolnictwa wskazał, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze (100-130 mln zł) mogłyby trafić na pomoc suszową rolnikom. Na początku września Sawicki ma też przedstawić wniosek o uruchomienie pomocy dla Polski z unijnego budżetu.