Pod takim hasłem odbywa się kampania społeczna, która ma zachęcić do tworzenia rodzin zastępczych. To szansa na normalne życie dla dzieci, które nie mogą zostać adoptowane.
- Zapewniamy chłopcom opiekę, ale na pewno nie zastąpimy im rodziny - przyznaje Paweł Frączek, dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych "Pogodny Dom” w Lublinie. - Dlatego chcielibyśmy, by znalazła się dla nich rodzina zastępcza.
Kuba i Alek wyjechali na święta do zaprzyjaźnionej rodziny. Spędzą z nią sylwestra i Nowy Rok. Potem wrócą do "Pogodnego Domu”. Z nadzieją, że już niedługo znajdzie się dla nich odpowiednia rodzina zastępcza. - Większość z naszych ponad 80 wychowanków to tzw. sieroty społeczne. Ich rodzice mają ograniczoną władzę rodzicielską, a to uniemożliwia ich adopcję - tłumaczy Frączek. - Jedyna szansa dla tych dzieci to rodziny zastępcze.
Taką rodzinę może stworzyć każdy, kto m.in. cieszy się nieposzlakowaną opinią, jest zdrowy i ma odpowiednie warunki mieszkaniowe. Do zastępczego rodzicielstwa przygotowuje Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Lublinie. - Rozmawiamy z przyszłymi rodzicami o ich sytuacji, prowadzimy specjalne szkolenia - mówi Iwona Urbańska z Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego.
- Ale większość zgłaszających się do nas osób zainteresowana jest adopcją. Rodzina zastępcza budzi ich obawy na przykład z uwagi na kontakt dzieci z naturalnymi rodzicami. Ale, przyznaję, powoli zmienia się świadomość społeczna i zaczyna przybywać rodziców zastępczych.
W 2008 roku do rodziny zastępczej trafiło z "Pogodnego Domu” 10 wychowanków.
- Dla dzieci tak naprawdę nie ma różnicy, czy są w rodzinie zastępczej, czy adopcyjnej. Chcą być kochane, ważne, wyjątkowe - tłumaczy Grażyna Sobiecka-Górniak, psycholog z "Pogodnego Domu”. - I chcą mieć rodzinę już "na zawsze”. Dlatego tak ważne jest, by rodzina zastępcza była dobrze przygotowana do swojej roli, by decyzja o tym była dojrzała i odpowiedzialna. Nie ma bowiem większego dramatu, niż powrót dziecka z rodziny zastępczej do domu dziecka. A tak też, niestety, się zdarza.