Ani jeden lis nie złapał się w klatkę podczas trwającego odłowu tych zwierząt zleconego przez Urząd Miasta.
Cztery klatki z przynętami ustawiane są w różnych punktach Lublina, ale rudzi ryzykanci na razie tam nie zaglądają. Pogoda jest mało zimowa i zwierzęta mające sporo pożywienia nie muszą się łakomić na to, co podkładają im ludzie. A podkładają im... przysłowiową świnię (w tej roli występuje bażant), bo lisy, które złapią się w klatkę czeka przymusowa przeprowadzka poza miasto. Akcja potrwa do końca marca, a miasto zapłaci za nią 32 tys. złotych.