Nasz Czytelnik ma zastrzeżenia do sygnalizacji na skrzyżowaniu al. Solidarności z ul. Ducha. Uważa, że zielone światło dla pieszych i rowerzystów nie powinno się zapalać wraz z tym dla samochodów, bo kierowcy nie liczą się z tym, że drogę przetnie im ktoś bez karoserii
Uwagi naszego Czytelnika dotyczą przejścia przez jezdnię ul. Ducha prowadzącą w stronę os. Botanik. – Gdy piesi mają zielone światło, zielone jest również dla samochodów jadących al. Solidarności od strony centrum, także tych skręcających w prawo w ul. Ducha, gdyż nie jest to sygnalizacja kierunkowa – tłumaczy pan Robert. – Zauważyłem, że rozpędzeni kierowcy zwalniają tylko trochę na tym skrzyżowaniu, gdyż skręt w Ducha nie jest ostry. Zapominając przy tym, że przecinają na początku ul. Ducha przejście dla pieszych, na którym również świeci się zielone.
Kierowcom skręcającym w prawo o przejściu dla pieszych przypomina sygnalizator z migającym pomarańczowym „ludzikiem”.
– Ale jego skuteczność wydaje się niewielka – ocenia pan Robert. Zwraca uwagę, że problem dotyczy nie tylko pieszych, ale również rowerzystów, którzy mają tu wyznaczony przejazd, ale nie mogą z niego bezpiecznie korzystać, bo wjeżdżają tu rozpędzone samochody. – Wielu kierowcom wydaje się może podświadomie, że sygnalizacja jest kierunkowa, a więc skoro mają zielone, to nie może mieć go w tym samym czasie nikt inny na kierunkach kolizyjnych. Sugeruję poważne rozważenie naprawy tego problemu.
– Tu nie ma niczego wadliwego, aby trzeba było to naprawiać – odpowiada Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Tłumaczy, że pomarańczowy „ludzik” powinien wystarczyć. – To jest informacja dla kierowcy, że ma ustąpić pierwszeństwa pieszemu. Do tej pory to rozwiązanie sprawdza się na innych skrzyżowaniach.
Według urzędników niemożliwe jest przestrojenie sygnalizacji tak, by zielony sygnał dostawali kierowcy, a osobno piesi, bo któraś z tych grup miałaby mniej czasu na pokonanie skrzyżowania. – Teraz wszyscy go mają prawie po równo – podkreśla Kieliszek.