Sąd uznał, że uchwała sejmiku pozwalająca na odwołanie Andrzeja Pruszkowskiego z lubelskiego oddziału ANR była bezprawna.
Pruszkowski stracił stanowisko szefa lubelskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych w kwietniu, już za rządów w województwie koalicji PO-PSL. Ponieważ był radnym, agencja potrzebowała zgody sejmiku. Dostała ją. - Uchwała nie miała uzasadnienia i dlatego powinna być uchylona - zaprotestował Andrzej Pruszkowski w piśmie do wojewody. Przewodniczący sejmiku Jacek Czerniak (SLD) tłumaczył, że w przepisach nie ma zapisanego wprost wymogu, że w przypadku podejmowania podobnych uchwał trzeba je uzasadniać. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
- Nawet jak ktoś chciał mnie zwolnić z pracy to powinien podać powody. Radni muszą znać uzasadnienie przed głosowaniem - mówi Pruszkowski. I dodaje: Mam satysfakcję, że w Rzeczypospolitej liczy się prawo, a nie siła rządzącej aktualnie partii.
Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny. - Muszę przeczytać uzasadnienie i poprosić o opinię radców prawnych. Mamy trzy możliwości: uznanie wyroku, złożenie wniosku o jego kasację lub przyjęcie przez sejmik uchwał z uzasadnieniem - ocenia przewodniczący Czerniak.
Pruszkowski nie chce wracać do ANR, czeka na ruch jej prezesa i wzmocniony wyrokiem sądu administracyjnego rozważa teraz wystąpienie
do sądu pracy.
- Agencja nie naruszyła prawa, gdyż dysponowała zgodą Sejmiku Województwa Lubelskiego. Nie możemy na podstawie dzisiejszej decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego odpowiadać za ewentualne skutki działań sejmiku. Sąd oceniał decyzję (i tryb jej podejmowania) sejmiku a nie agencji - stwierdza Grażyna Kapelko rzecznik ANR.
Rafał Panas