Klub "Fryderyk”, który od ćwierć wieku prowadzi bezpłatne zajęcia dla mieszkańców Czechowa, może zostać zlikwidowany. Spółdzielnia mieszkaniowa postanowiła odebrać mu dofinansowanie.
• Od poniedziałku spółdzielnia Czechów przestanie finansować klub. Czy to oznacza, że zakończycie działalność?
- Przez jakiś czas będziemy pracować, jak dotychczas. Czynsz za luty zapłacimy z własnych, prywatnych pieniędzy. Nie wiem co będzie dalej. Do tej pory otrzymywaliśmy 3900 zł miesięcznie. Z tego 2,5 tys. inkasowała spółdzielnia za wynajem lokalu i media. Na działalność zostawało nam ok. 1400 zł. Dzięki temu mogliśmy opłacić np. trenera siatkówki. Było warto, bo reprezentacja chłopców zajęła czwarte miejsce w województwie. A to tylko jeden z wielu sukcesów.
• Przez 25 lat mogło się ich trochę nazbierać.
- Najważniejsze, że na naszym osiedlu nie widzi się już dzieci z butelkami. Udało nam się ściągnąć ich do klubu. Pracujemy już z trzecim pokoleniem. Z zajęć korzysta regularnie ok. 70 dzieci. Popołudniami przychodzą starsi mieszkańcy. Ćwiczą u nas callanetics. Dostaliśmy nagrody od Ministra Kultury, władz miasta a administracja osiedla jeszcze dwa lata temu pisała do władz spółdzielni, że jesteśmy "niezbędni”. Nie wiem dlaczego nagle zabrano nam pieniądze.
• Oficjalnie rada nadzorcza spółdzielni postanowiła finansować tylko
instytucje, które jej bezpośrednio podlegają. Fryderyk się do takich nie zalicza.
- Ale robimy dla mieszkańców nie mniej, niż inni. Przychodzą do nas nie tylko mieszkańcy osiedla Chopina, ale cały Czechów. Dzierżawimy jeszcze targowisko, przy ul. Żelazowej Woli, ale po odliczeniu kosztów mamy kilkaset złotych.
Z tego się nie pokryjemy naszych opłat. Spółdzielnia zarzucała nam jeszcze, że nie rozliczamy się z dofinansowania. To bzdura, co miesiąc przekazujemy rachunki i raporty merytoryczne. Może my po prostu za dużo robimy?
• Będziecie walczyć o pieniądze?
- Na nasze odwołania spółdzielnia nie reaguje. Mieszkańcy, rodzice dzieci są zbulwersowani i zaczęli zbierać podpisy pod specjalną petycją. Chcą bronić "Fryderyka”.
W końcu pieniądze, które przekazywała nam spółdzielnia pochodzą z ich własnych składek. Powinni mieć coś do powiedzenia. Nam nie chodzi o pieniądze, bo wszyscy działamy społecznie. Chcemy po prostu dalej robić coś dla dzieci. Nie możemy ich zostawić.