Mieszkańcy wieżowca przy ul. Przedwiośnie 1 w Lublinie są przerażeni. Od miesięcy ktoś w ich bloku nocami podpala wycieraczki i drzwi.
- Przecież moglibyśmy zaczadzieć - załamuje ręce mieszkanka lokalu, znajdującego się za nadpalonymi drzwiami. - Korytarz był tak zadymiony, że prawie nic nie było widać. A jak kiedyś się w porę nie obudzimy?
Szaleniec podpalał drzwi, za którymi znajdują się niewielkie korytarze prowadzące do dwóch bądź trzech mieszkań. Tylko tędy można się wydostać na klatkę schodową. Na trzecim piętrze wiele nie wskórał, bo ogień sam zgasł. Gorzej było na wyższych kondygnacjach. Na piątym piętrze spłonęły niemal cale drzwi. Podobnie na dziewiątym.
- Zadzwoniła do mnie sąsiadka z ósmego piętra, bo ona pierwsza poczuła dym - opowiada wzburzona kobieta z IX piętra. To obok jej mieszkania się paliło. - Zaraz potem usłyszałam, jak strażacy wyważają drzwi.
Pierwsi w bloku byli policjanci, którzy patrolowali okolicę. Wyważyli palące się drzwi na piątym piętrze. Pootwierali okna, żeby przewietrzyć korytarz. Potem obudzili lokatorów.
Według strażaków przyczyna pożaru mogła być tylko jedna - podpalenie. Szaleniec wcześniej musiał oblać drzwi łatwo palną substancją. Ogień przedostawał się już na drugą stronę korytarzy i zajmował wykładzinę.
- Zagrożenie było bardzo poważne - przyznaje Michał Badach, rzecznik Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Lublinie. - Powstały toksyczne produkty spalania, została odcięta jedyna droga ewakuacji.
Mieszkańcy są przerażeni, bo to kolejne podpalenie w ich bloku. O zagrożeniu mówią anonimowo, boją się zemsty. Horror zaczął się w kwietniu od podpalenia szmaty nasączonej czymś łatwo palnym pod mieszkaniem na czwartym piętrze. - Dobrze, że sąsiad to zauważył - relacjonuje właścicielka mieszkania. - W naszym bloku zostało już tylko kilka pięter, na których nic się nie paliło.
Policja potwierdza. - Od kilku miesięcy ktoś w tym bloku i w sąsiedniej "trójce” podkłada ogień - mówi Witold Laskowski z lubelskiej policji. - Podejrzewamy, że podpalacz mieszka w którymś z tych bloków.
Niektórzy mieszkańcy zapowiadają, że wyręczą policję i w końcu sami zadbają o swoje bezpieczeństwo. - Zaczaję się i go złapię - deklaruje mężczyzna, który mieszka obok spalonych wczoraj drzwi.