Zarząd spółki chce zwolnić 85 osób. Związkowcy są oburzeni i żądają głowy pani prezes.
- Proszę, niech pan patrzy! To jest dokument podpisany przez główną księgową - Stanisław Widelski, szef zakładowej "Solidarności” '80 wymachuje kartką papieru. - Należności firmy to trzy miliony złotych, a zobowiązania wynoszą jedenaście milionów złotych. Czyli mamy osiem milionów złotych długu bez pokrycia - dodaje.
- Firmie po prostu grozi upadłość, bo nie będzie w stanie spłacać swych zobowiązań - wtóruje mu Tomasz Fulara, szef Związku Zawodowego Inżynierów i Techników w PKS Wschód. - Prezes Królikowska musi odejść. Albo powinna ją odwołać Rada Nadzorcza. Jeśli tak się nie stanie, będziemy protestować dalej, aż do strajku.
Teresa Królikowska (PSL), prezes spółki, nie była we wtorek w pracy. Nie wyszła do protestującej załogi, która zastawiła autobusem wejście do firmowego biurowca przy ul. Hutniczej w Lublinie. Zamiast niej przyszedł wiceprezes, Leszek Piotr-Krajecki: To są pytania do pani prezes, a nie do mnie - powtarzał kilkakrotnie.
Uspokajał, że do upadłości nie jest tak blisko. - Teraz mamy trzecią fazę kryzysu.
Załogi to nie uspokajało, ludzie chcieli rozmawiać z Królikowską. Ale Piotr-Krajecki nie umiał powiedzieć wzburzonym pracownikom, kiedy Królikowska zjawi się w firmie.
Najprawdopodobniej do takiego spotkania dojdzie w środę, bo właśnie wtedy szefostwo spółki ma rozmawiać ze związkowcami o zwolnieniach grupowych.
- Już dostaliśmy pismo, że pracę straci 85 osób na 779 zatrudnionych w firmie. Gdzie oni pójdą? - pyta Widelski. Najbardziej zagrożeni zwolnieniem są pracownicy oddziałów w Krasnymstawie i Tomaszowie Lubelskim, które mają najgorsze wyniki. Ale nawet w lubelskiej centrali nie chcą o tym słyszeć.
- Jeśli się, do jasnej cholery, zgodzimy, że tam zwolnią ludzi, to potem będą zwalniać u nas - oburza się Leszek Rudziński, szef zakładowej "Solidarności”. Szefostwo wskazuje załodze inne wyjście zamiast zwolnień - roczne urlopy bezpłatne.
Działalność władz PKS Wschód ma teraz badać prokuratura po złożonym przez związki doniesieniu o łamaniu przepisów dotyczących wykonywania przewozów.
- Po przekształceniu PPKS Lublin w spółkę PKS Wschód nie było odpowiednich zmian w licencjach. Z tego powodu wstrzymane zostały kursy przez Hrebenne. Inne nie jeżdżą legalnie - twierdzi Fulara.
- Jeśli pan ma prawo jazdy i zmieni nazwisko, to czy po zmianie nazwiska nie wolno panu jeździć samochodem? - odpowiada Piotr-Krajecki i twierdzi, że zarzuty związkowców są bezpodstawne.