Co dziewiąty ze skontrolowanych mieszkańców województwa lubelskiego na zwolnieniu pracował zamiast się leczyć. Zakład Ubezpieczeń Społecznych opublikował wyniki kontroli zwolnień lekarskich z pierwszego kwartału tego roku.
ZUS ma obowiązek kontrolować zwolnienia lekarskie na dwa sposoby. Po pierwsze sprawdza, czy faktycznie jesteśmy niezdolni do pracy, po drugie – czy w czasie zwolnienia nie pracujemy. Zwolnienie ma służyć jak najszybszemu powrotowi do zdrowia, dlatego w jego czasie nie wolno również wykonywać innych czynności, które mogłyby wydłużyć czas choroby.
W pierwszym kwartale tego roku w samym województwie lubelskim ZUS wziął pod lupę kilka tysięcy zwolnień lekarskich. Lekarze orzecznicy zbadali 6,4 tys. osób i musieli skrócić 138 zwolnień, bo stan zdrowia badanych pozwalał na ich powrót do pracy.
Natomiast inspektorzy ZUS zweryfikowali prawie 1,6 tys. zaświadczeń lekarskich.
Na nieprawidłowym korzystaniu ze zwolnienia, głównie na pracy zarobkowej, przyłapali 175 osób. W województwie lubelskim skutek finansowy tylko tych dwóch kontroli wyniósł 277 tys. zł, a w całej Polsce ponad 9,2 mln zł. To kwota wstrzymanych i cofniętych świadczeń chorobowych.
Nie tylko ZUS sprawdza, czy prawidłowo korzystamy ze zwolnień lekarskich. Instytucja robi to w stosunku do ubezpieczonych, którzy prowadzą własne firmy i do zatrudnionych w niewielkich zakładach pracy (do 20 pracowników). Więksi pracodawcy mają uprawnienia do samodzielnej kontroli swoich pracowników.
Chory ma obowiązek podać lekarzowi adres, pod którym będzie na zwolnieniu lekarskim. Jeśli w tym okresie musi wyjechać (np. pod opiekę do rodziny), to ma obowiązek poinformować o nowym adresie swojego pracodawcę i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ma na to maksymalnie 3 dni od zmiany miejsca pobytu. Pod wskazany przez chorego adres może przyjść wezwanie na kontrolę. Jeśli pacjent nie podał aktualnego miejsca pobytu, to zawiadomienie wysłane na adres ze zwolnienia uznaje się za skutecznie doręczone.