Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Rozmowa z Tomaszem Wiejakiem, pracownikiem zakładu SZKŁO-LUX
ul. Piłsudskiego w Puławach
• Zbite lustro to podobno siedem lat nieszczęścia?
- Nieprawda, tak kiedyś zostało powiedziane i tak zostało do dziś. Szkło się tłucze na szczęście i wszystko jedno, czy jest to lustro, szklanka czy kieliszek.
• Każde zamówienie pan zrealizuje?
- Teoretycznie tak, tniemy duże lustra do przedpokoju, łazienki, salonu - takie powiedzmy do 2,5 metra, oprawiamy w ramy ozdobne lub fazujemy ranty. Fazowanie jest to szeroki szlif wokół tafli lustra. Pięknie to wygląda.
• A lusterko samochodowe?
- Wycięcie nie robi żadnego problemu. Kiedyś trzeba było kupować całe lusterko z obudową, teraz docinamy środek i już wystarczy.
• Ramy też są coraz ładniejsze, a nie takie proste jak kiedyś.
- Dobieram je do wystroju wnętrza, zależy kto co lubi i jak sobie życzy. Czasami doradzam, a niekiedy wystarczy tylko zmienić ramę i już jest elegancko.
• A skleja pan lustro, jak pęknie?
- Nie, nie sklejam. Jak się stłucze lustro albo szkło to już nie ma po co się schylać.
• Takie super duże lustro to jest chyba drogie?
- Drogie, ale piękne. Rama z ornamentami narożnymi w odpowiednim kolorze robi wrażenie. Takie o wymiarach 70 na 130 cm kosztuje 695 zł, ale takie mniejsze, też fazowane, można kupić za około 50 zł.
• Było jakieś szybkie, nietypowe zlecenie?
- Klient sprzątał w domu i uszkodził ramę od lustra. Przyleciał z nią do mnie, żeby ją szybko naprawić, zanim żona wróci z pracy. Naprawiłem, udało się, podobno się nie poznała.
Rozmawiała Beata Kowalska
Rozmawiała Beata Kowalska
