Miasto zamiast pomóc, chce nas zostawić na bruku – skarżą się mieszkańcy ul. Hirszfelda.
W bloku przy ul. Hirszfelda 2 od dziesięcioleci mieszkali pracownicy Szpitala Klinicznego nr 4. Niektórzy do tej pory zajmują małe pokoje. Korzystają ze wspólnej kuchni i łazienek na korytarzu. Dawny hotel pracowniczy należy dziś do Uniwersytetu Medycznego. Uczelnia chce urządzić w budynku akademik. Musi więc przenieść lokatorów. O ewentualnej eksmisji ma zdecydować sąd, który może przyznać lokatorom prawo do mieszkań zastępczych. Obowiązek zapewnienia lokali spadłby na władze miasta. Ratusz włączył się więc do sprawy, wnioskując, by sąd nie przydzielał lokatorom zastępczego lokum.
– Jestem zbulwersowany – mówi pan Jerzy, jeden z mieszkańców hotelu. – Miasto powinno nam pomóc, a nie tylko szukać pieniędzy. Powiedzieli nam, że to nie ich sprawa i koniec. Nie wiem, co z nami będzie. Czekamy, aż sąd wyznaczy kolejny termin rozprawy.
Uzasadniając swój wniosek magistrat stwierdził, że dawny hotel, to obiekt tymczasowego zakwaterowania. Zgodnie z prawem więc, jego lokatorom nie należą się mieszkania zastępcze.
– To tymczasowe zakwaterowanie trwa już 23 lata – mówi Jarosław Niemiec, z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, która wspiera lokatorów. – Zrozumiałbym, gdyby lokatorzy mieli inne mieszkania lub szczególnie wysokie dochody. Argumenty przytoczone przez miasto są jednak błędne. Ci ludzie powinni mieć prawo do mieszkań zastępczych. Wskazuje na to szereg przepisów, które zamierzamy przywołać przed sądem. Co najważniejsze, obowiązkiem gminy jest zabezpieczenie potrzeb mieszkaniowych mieszkańców. Ratusz jednak nic sobie z tego nie robi.
Lokatorzy są rozgoryczeni, zwłaszcza że sprawa dotyczy jedynie trzech rodzin. Ich zdaniem miasto jest w wstanie znaleźć dla nich zastępcze mieszkania.