Choć na lodowisku jest jeszcze sporo miejsca dla łyżwiarzy, to nie są oni wpuszczani na taflę. Muszą czekać w kolejce, aż ktoś zejdzie z lodu. Okazuje się, że MOSiR ma za mało zegarków bez których nie można wejść na lód.
Jeszcze w piątkowe popołudnie nie było wiadomo, czy uda się otworzyć lodowisko w tym terminie. - Wszystko zależy od nadzoru budowlanego - mówił Zdzisław Hołysz, prezes Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Ostatecznie pierwsi łyżwiarze weszli tu w sobotę. Chociaż obiekt robił na nich dobre wrażenie, to jednak na możliwość wejścia na taflę trzeba było trochę poczekać.
Na kolejki przy kasie narzeka pan Paweł, który wybrał się na lodowisko w sobotę po godz. 18. - Mimo, że na lodzie było jeszcze dużo miejsca, to wpuszczano nowe osoby tylko wtedy, kiedy ktoś inny oddawał zegarek odmierzający czas pobytu na lodzie. Od pracowników obsługi usłyszałem, że rzeczywiście miejsca jest dużo, ale brakuje właśnie zegarków i szafek - opowiada mieszkaniec Lublina. - Padło nawet stwierdzenie, że lodowisko nie miało być tak szybko otwierane, więc nie wszystko jest gotowe. Dowiedziałem się też, że niedługo zainstalują więcej szafek - dodaje.
- Do końca listopada ma być całe wyposażenie - zapowiadał Hołysz na piątkowej konferencji prasowej. Nie jest też jeszcze rozstrzygnięty przetarg na prowadzenie punktu gastronomicznego serwującego gorące posiłki i napoje.
Kiedy na lodowisko
W dni powszednie lodowisko jest czynne w godz. 8-13.30, 15-17.30 i 18-20 (we wtorki i środy do godz. 21), zaś w soboty i niedziele w godz. 10-13.30, 15-17.30 i 18-21. W pozostałych godzinach tafla albo jest równana, albo jest zarezerwowana dla klubów sportowych. 60-minutowy bilet wstępu kosztuje 9 zł, a w weekendy 10 zł. Bilet rodzinny dla osoby dorosłej i dziecka do lat 7 kosztuje 12 zł w dni powszednie, a 14 zł w weekendy.