Pani Marta, lubelska fryzjerka, płaci 70 zł miesięcznie za to, że w jej zakładzie klienci słuchają muzyki z radia. Wielokrotnie więcej płacą restauracje i hipermarkety. Najwyższe opłaty w Lublinie sięgają kilkuset złotych.
- Może ten wyrok uświadomi ludziom, że utwór muzyczny to czyjaś własność - mówi Grażyna Siedlaczek-Adamczuk, dyrektor lubelskiego oddziału ZAiKS. - My najpierw tłumaczymy to właścicielom pubów czy sklepów. Ślemy im pisma i inspektorów. Dopiero na samym końcu kierujemy sprawę do sądu.
Niemal w każdym sklepiku czy pubie z głośników sączy się muzyka. Właściciele, z którymi rozmawialiśmy, byli zdziwieni, że za umilanie ludziom zakupów trzeba odprowadzać jakąś opłatę. - Przecież za radio płacimy abonament. Zresztą, skąd ZAiKS wie, że u mnie coś gra? Jak u mnie leci np. piosenka Stinga, to ZAiKS przekaże mu moje pieniądze? - pyta Karolina S.
Okazuje się, że tak. - Przy pojedynczych imprezach wymagamy listy odtwarzanych utworów - tłumaczy Siedlaczek-Adamczuk. - Część lokali dostarcza nam listę rozgłośni, które są u nich słuchane. Otrzymujemy też co miesiąc zestawienie najpopularniejszych piosenek ze wszystkich rozgłośni. Wiemy więc, co i gdzie jest grane.
Na tej podstawie dzielone są pieniądze wpływające na konto ZAiKS. - I pewna ich część trafi np. do angielskiego odpowiednika ZAiKS, a stamtąd do Stinga - tłumaczy G. Siedlaczek-Adamczuk.
Nie wszyscy jednak są temu przeciwni. - Płacimy od samego początku - podkreśla Izolda De Saint Paul, rzecznik sieci hipermarketów Real. - Mamy umowę centralną z uwzględnieniem wielkości poszczególnych sklepów.
Najwyższe opłaty w Lublinie sięgają kilkuset złotych. Sklepy płacą od powierzchni handlowej. W tym roku tylko 30 spraw trafiło do sądu. Podpisano natomiast kilkaset umów. Zawarła je również lubelska firma przewozowa, której busy kursują po Europie. - Jeżeli w busie jest magnetofon lub odtwarzacz CD, to trzeba płacić ZAiKS - dodaje Siedlaczek-Adamczuk.
- Płacimy ZAiKS i to 2-3 tys. zł miesięcznie, ponieważ oprócz opłat miesięcznych rozliczamy oddzielnie każdą imprezę czy koncert - mówi Jacek Abramowski, współwłaściciel Klubu Muzycznego MC w Lublinie. - Nie wiemy natomiast, co się dalej dzieje z tymi pieniędzmi. Inna sprawa, że jest coraz więcej takich organizacji. Ostatnio uaktywnił się
STOART, który straszy sądami właścicieli lokali w Lublinie.
STOART, czyli Związek Stowarzyszeń Artystów Wykonawców. Nie udało nam się znaleźć nikogo, kto wytłumaczyłby różnicę między
ZAiKS a Stoart. •