Bezpłatne posiłki, meble, miejsce w hotelu – po naszym tekscie o Zofii i Witoldzie Ibszach, którzy od dwóch lat mieszkają na klatce schodowej, do naszej redakcji napłynęło wiele ofert pomocy. Ale małżonkowie na razie nie chcą się wyprowadzać z bloku
Tuż po publikacji artykułu o bezdomnym małżeństwie z lubelskiego Czechowa nasi Czytelnicy zaoferowali wsparcie. Jako pierwszy zadzwonił Tomasz Futyma, który otwiera właśnie restaurację przy ul. Jasnej. – Ci ludzie są w dramatycznej sytuacji. Koniecznie trzeba im pomóc – mówił. – Zapraszam ich codziennie na ciepłe obiady.
Pomoc materialną, ale także prawną zaproponowało biuro poselskie Joanny Muchy. W przeszłym tygodniu Ibszowie mają się w nim spotkać z prawnikiem. Poseł Artur Soboń zapowiedział z kolei, że o problemie lublinian zawiadomi prokuraturę.
Nie chcą do hotelu
Kilka osób zaoferowało wsparcie materialne, ale także meble na urządzenie mieszkania, o ile takie uda się załatwić. Już w sobotę Ibszowie mogli wyrwać się z bezdomności. Proszący o anonimowość darczyńca chciał wynająć im mieszkanie, a zanim nie dopełni formalności, chciał ich przenieść do hotelu. Na takie rozwiązanie małżonkowie się jednak nie zgodzili.
– Ja po hotelach chodzić nie będę. Mąż się na to nie zgodził. My pójdziemy na parę dni, a ktoś nam rozkradnie nasze rzeczy – ucina pani Zofia. – Mąż jest chory musi chodzić na zastrzyki, a potem leżeć. Hotel to nie jest dobry pomysł. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś inny, kto wynajmie nam jakieś mieszkanie.
Kłopoty
Pomoc dla Ibiszów to nie jest jedyny efekt naszej publikacji. Przypomnijmy, że ich kłopoty rozpoczęły się w 2013 r., kiedy skorzystali z tzw. odwróconej hipoteki. – Tamten pan obiecał, że spłaci nasz kredyt, a w zamian mieszkanie przejdzie na jego konto. Obiecywał, że będziemy na Czechowie mieszkali aż do śmierci i że nikt nas nie wyrzuci. Dopiero, jak umrzemy, on stanie się właścicielem – opowiada kobieta.
W umowie notarialnej sprzedaży mieszkania taka informacja się jednak nie znalazła. Co więcej Ibszowie potwierdzili przed notariuszem, że przyjęli już od kupca 100 tys. zł. – To nie była prawda, ale ten pan powiedział, że tak to się pisze – mówi pan Witold. – Dwa lata później zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia mieszkania. Nowy właściciel powiedział, że te 100 tys. już „odmieszkaliśmy” i nic nam się nie należy.
– Z doniesień medialnych wynika, że wciąż zdarzają się przypadki, gdy firma lichwiarska przejmuje mieszkania wykorzystując niewiedzę starszych osób – przyznaje Beata Słowikowska, rzecznik prasowa Izby Notarialnej w Lublinie. – Żeby przeciwdziałać takim sytuacjom, organizujemy akcje edukacyjne.
Najbliższa odbędzie się 25 listopada. W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Lublinie notariusze będę tłumaczyć, jak bezpiecznie przekazać majątek.