Coraz mniej czasu ma miasto na naprawę wiaduktów w al. Kompozytorów Polskich. Jeśli nie zrobi tego, co końca 2016 r., przejazd trzeba będzie zamknąć. Tymczasem nie ma na razie pieniędzy na naprawę osłabionych konstrukcji, a miasto szuka ich poza własną kasą
To właśnie zły stan techniczny wiaduktu był przyczyną ograniczeń wprowadzonych w lutym 2014 roku na jezdni prowadzącej w stronę al. Solidarności. Barierkami zagrodzono jeden pas ruchu, zakazano jazdy z prędkością większą niż 30 km/h i zamknięto jezdnię dla pojazdów o masie powyżej 15 ton.
Ekspertyzy z tamtego okresu dawały miastu czas na remont obu wiaduktów do końca 2015 r. – Późniejsza opinia wykazała, że dzięki ograniczeniom nie następuje dalsza degradacja wiaduktów – podkreśla Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. W ten sposób miasto zyskało kolejny rok. – Do końca 2016 r. oba wiadukty powinny być wyłączone z ruchu, albo wyremontowane.
Ale w sprawie takich robót na razie niewiele się dzieje. Miasto ma zezwolenie na przebudowę konstrukcji, ale nie zabiera się za nią, bo nie ma na to pieniędzy. A trzeba ich sporo, bo koszt odnowienia wiaduktów oszacowano na 6 milionów zł, a samorządowcy woleliby się do tego nie ograniczać, tylko przy okazji wyremontować obie, nieco sfatygowane jezdnie. To kolejne 8 milionów zł.
– Chcielibyśmy uzyskać zewnętrzne źródło finansowania, ale na razie nie ma takich programów, które mogłyby być tym źródłem – mówi Kieliszek. To dlatego Ratusz czeka, aż pojawi się możliwość uzyskania dotacji, zamiast wykładać całą kwotę z budżetu miasta.
Dzięki rządowemu dofinansowaniu miasto wyłożyło mniej własnych pieniędzy np. na przebudowę ul. Filaretów (odcinek od Zana do Jana Pawła II wraz z wiaduktami). Całkowity koszt wynosił 20 milionów złotych, dotacja opiewała na 8 mln zł.
Ścieżka później, ale lepsza
Z pośpiechu miasto zrezygnowało także w przypadku odcinka ścieżki rowerowej, którego brakuje do domknięcia trasy wokół Zalewu Zemborzyckiego. Początkowo otwarcie brakującego fragmentu zapowiadano na wrzesień 2015 r., ale zamiast twardo trzymać się terminu urzędnicy postanowili rozejrzeć się za unijną dotacją.
Szansę na pieniądze wypatrzyli w puli na „turystykę przyrodniczą”, warunkiem jej uzyskania jest gotowa dokumentacja, a jej opracowanie ma być zlecone w ciągu kilku dni. Ścieżka powstanie nie w tym, tylko w przyszłym roku, za to opóźnienie – jak deklarują urzędnicy – ma nam zrekompensować lepsza jakość nowej trasy. Zamiast szutrowej nawierzchni będzie mieć asfaltową.