Weszli do domu, kiedy spaliśmy. Wywiercili dziurę w drzwiach balkonowych i przekręcili klamkę – mówi pan Leszek, przedsiębiorca, który kilka dni temu padł ofiarą włamywaczy. Stracił pieniądze i dokumenty. – Chcieli też wynieść telewizor. Był już zdjęty ze ściany. Widać jednak zadowolili się gotówką.
Sąsiedzi pana Leszka mieszkają bardzo blisko, ale każda posesja jest dość szczelnie otoczona zielenią. Do włamania doszło około godz. 1 w nocy. Nikt niczego nie zauważył. – Sąsiadka wspominała później o szczekających psach, ale to wszystko – dodaje nasz rozmówca. – Policjanci zebrali odciski palców i pewnie na tym się skończy.
Mieszkańcy ul. Raszyńskiej i okolic są rozgoryczeni. Jak twierdzą, przynajmniej od pół roku kradzieże są w ich okolicy poważnym problemem. Złodzieje najczęściej działają metodą „na śpiocha”. Forsują zabezpieczenia nocą, kiedy gospodarze śpią w domu.