W tym tygodniu ogłoszony ma być wstępny projekt „kodeksu reklamowego”, czyli zasad umieszczania w przestrzeni publicznej reklam, szyldów czy też billboardów. Najbardziej rygorystyczne zasady mają obowiązywać w strefie śródmiejskiej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Nowe miejskie przepisy mają oczyścić centrum Lublina choćby z takich widoków jak ściana billboardów piętrzących się obok ronda przy Zamku, gdzie łatwiej dostrzec promocje hipermarketów, niż przesłoniętą nimi zabytkową cerkiew. Tu tablice stoją legalnie, ale nowych nie wolno już stawiać, bo nie pozwala na to uchwalony w 2015 r. plan zagospodarowania terenu.
Nie można jednak powołując się na plan zagospodarowania zmusić kogokolwiek do usunięcia usunięcie stojącej już tablicy. Te porządki może wymusić dopiero osobna uchwała radnych zwana nieraz „kodeksem reklamowym”, na której przyjęcie pozwala samorządom obowiązująca od roku tzw. ustawa krajobrazowa.
Lubelski pomysł na uchwałę ma być ogłoszony w tym tygodniu. Wiadomo już, że najściślejszą ochroną objęte ma być śródmieście, w tym np. ul. Narutowicza. Tu obostrzenia będą podobne do tych, które dla nowych inwestycji na Podzamczu wprowadził wspomniany już plan zagospodarowania tego terenu. Ogranicza on liczbę szyldów, które może wywiesić firma działająca w danym budynku, określa maksymalną wielkość takich szyldów, długość napisów umieszczanych na tych tablicach, a nawet wielkość użytych liter. Do tego kategorycznie zabrania stawiania billboardów.
Silniej chronione przed reklamami mają być też główne drogi wjazdowe do Lublina. O wiele łagodniejsze mają być za to przepisy dotyczące blokowisk, czy też przemysłowych dzielnic miasta. – Propozycje będą poddane pod konsultacje społeczne – mówi Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. Dyskusja może być gorąca, zwłaszcza ta dotycząca śródmieścia, bo w tym samym szyldzie przechodzień-esteta może ujrzeć szczyt krzykliwego bezguścia, a sklepikarz coś, co ma rzucać się w oczy, by wabiło klientów.
Najważniejsza będzie jednak dyskusja, która odbędzie się w Radzie Miasta, bo to do radnych należy ostatnie słowo. Od nich będzie zależeć, jakie ograniczenia wprowadzi w życie nowa uchwała. Na dostosowanie się do jej przepisów właściciele nieruchomości oraz nośników reklamowych będą mieć rok.