32-latek z Lublina odpowie przez sądem za zabójstwo własnego ojca. Dawid B. zadał mu serię ciosów nożem. Nie ustalono, co było motywem zbrodni.
Akt oskarżenia przeciwko Dawidowi B. trafił do Sądu Okręgowego w Lublinie. 32-latek nie miał wcześniej kłopotów z prawem. Z akt sprawy wynika, że nie miał stałej pracy. Przed zbrodnią mieszkał z bezdomnymi w Lublinie. Pomieszkiwał również ze swoją byłą partnerką, która wychowywała dwójkę ich dzieci. 29 marca ubiegłego roku Dawid B. pojechał odwiedzić ojca do miejscowości Zienki w gm. Sosnowica. Józef B. mieszkał tam samotnie w jednym z budynków socjalnych.
32-latek został u ojca przez kilka dni. Z akt sprawy wynika, że panowie codzienne raczyli się piwem. Tak było również 4 kwietnia. Wieczorem w domu Józefa B. doszło do awantury. Wywiązała się szarpanina. Dawid B. bił ojca w głowę, po czym przewrócił go na łóżko. Wtedy rzucił się na mężczyznę z nożem. Zadał mu przynajmniej siedem ciosów w głowę, klatkę piersiową i brzuch. Jeden z nich trafił w serce, co – jak się później okazało – było bezpośrednią przyczyną śmierci.
Po wszystkim 32-latek odłożył nóż na parapet, zabrał swój plecak i wyszedł z domu. Pomaszerował do sąsiedniej wsi. Tam zapukał do domu jednego z mieszkańców, powiedział, że zabił człowieka i poprosił o wezwanie policji. Niedługo później był już w drodze na komisariat. Powtarzał policjantom, że nie wie, dlaczego zaatakował ojca. Z relacji rodziny i sąsiadów wynikało, że między mężczyznami nie dochodziło wcześniej do awantur.
W swoich późniejszych wyjaśnieniach Dawid B. przyznał, że feralnego wieczoru wziął leki psychotropowe, chociaż ojciec ostrzegał go, że są bardzo mocne. Młody mężczyzna zażył cztery tabletki, po czym „włączyła mu się agresja”. Dawid B. twierdzi, że nie pamięta samego zadawania ciosów. Przekonywał śledczych, że przypomina sobie tylko, jak stoi nad ojcem z nożem w dłoni, przykrywa ciało kołdrą i wychodzi.
Biegli ocenili, że Dawid B. jest poczytalny. Mężczyźnie grozi nawet dożywocie.