O kolejne pieniądze prosi miasto spółka Motor Lublin: 600 tys. zł na przetrwanie do końca roku, 1 mln na rundę wiosenną, a kolejny milion byłby uzależniony od awansu do II ligi. Chce też 1,2 mln na spłatę długu. Prośbę o oddłużenie klubu poparli radni z komisji sportu.
Wtorkowe głosowanie nie skutkuje jeszcze przekazaniem jakichkolwiek pieniędzy z miejskiej kasy dla trzecioligowego klubu. Oznacza tylko tyle, że komisja sportu zapelowała, by na najbliższej sesji Rady Miasta spółkę oddłużyć.
– Klub jest zadłużony na około 1,2 mln zł – informuje prezes Motoru Lublin. Waldemar Leszcz. Przyznaje, że zaległości wobec ZUS to 145 tys. zł, wobec Urzędu Skarbowego 135 tys., zaległe płace to 105 tys., do tego trzeba dodać 244 tys. zł za ochronę.
Aby apel komisji był skuteczny, prezydent musiałby przed październikowym posiedzeniem Rady Miasta znaleźć pieniądze na oddłużenie spółki. Do tej pory Ratusz mówił, że owszem, 1,2 mln zł w miejskiej kasie się znajdzie, ale na początku 2017 r.
Nie są to jedyne pieniądze, o które zabiega Motor. W swojej wtorkowej prezentacji dla radnych (na zdjęciu) prezes przedstawił trzy wnioski. Pierwszy, który najprawdopodobniej zostanie spełniony, dotyczy tego, by jeszcze tej jesieni miasto dokapitalizowało spółkę kwotą 600 tys. zł. Przypomnijmy, że w tym roku do Motoru trafiło już w tym trybie 1,25 mln zł.
Drugi wniosek zarządu to prośba o wspomniane już oddłużenie. Trzecim wnioskiem jest „dokapitalizowanie spółki w 2017 r. w wysokości 1 mln zł na rundę wiosenną oraz dodatkowego 1 mln zł w przypadku awansu do II ligi”.
– Dlaczego ja proszę o wsparcie? Zwiększając przychody od sponsorów nie uda nam się zwiększyć przychodów z biletów – mówi Leszcz. – Zły początek sezonu, brak wyników sportowych, brak meczu barażowego spowoduje, że te przychody będą niższe.
Prezes tłumaczy, że pieniądze potrzebne są na wzmocnienie drużyny, przed którą postawiono cel awansu. W sezonie 2016/17 – jak wynika z danych przedstawionych przez prezesa – średnie wynagrodzenie w grupie zawodników i trenerów ma wzrosnąć z 2511 zł do 3815 zł.
Wtorkowe posiedzenie komisji zapowiadane było jako otwarta dla wszystkich zainteresowanych debata, na której każdy dowie się o Motorze tego, czego będzie chciał. Mimo to nie było nikomu udostępniane sprawozdanie finansowe spółki, choć miasto ma w Motorze 89,74 proc. akcji, a samo sprawozdanie powinno być jawne.
– Wolałbym budżetu klubu nie ujawniać – mówi Leszcz. – Działa to na naszą szkodę w rywalizacji sportowej.
Podobnie prezes twierdzi o swoich zarobkach (5 tys.), które ujawnił na żądanie Fundacji Wolności. Ma żal o to, że kwota, którą sam upublicznił, znalazła się w prasie. – Nie jest to tajne, ale bije w klub – mówi Leszcz.
Od powstania spółki Motor Lublin w 2010 r. miasto dokapitalizowało ją kwotą
7,5 mln zł.