Świdnik ma do Lublina wielki żal. O to, że w stolicy regionu nie ma ani jednej tabliczki wskazującej drogę do Świdnika. A według urzędników z Lublina nie ma żadnego powodu, by takie tablice stawiać.
– Sam nieraz dziwiłem się, dlaczego tablica z napisem „Świdnik” stoi dopiero przed samym zjazdem z głównej drogi na Piaski – dodaje Jan Mazur, rzecznik PZL Świdnik.
Lublin jest jednym z najlepiej oznakowanych miast. Takich tablic jest tu prawie 500. Zamość, Chełm, Warszawa, Rzeszów, Białystok, Bychawa, Mełgiew... I właśnie ta ostatnia tablica najbardziej kłuje w oczy świdniczan. Bo licząca 1090 mieszkańców Mełgiew ma swój drogowskaz w Lublinie. A 40-tysięczny Świdnik nie ma.
To, którą nazwę wpisać na zieloną tabliczkę, regulują „zasady doboru miejscowości kierunkowych na znaki drogowskazowe”. Ustala je minister infrastruktury. Pierwszeństwo mają miasta wojewódzkie. Jeśli nie ma ich na danej drodze, trzeba sięgnąć po miasto na prawach powiatu. Gdy takiego też nie ma na trasie, to na tabliczkę trafia stolica powiatu. Nie ma? Zatem najbliższe przejście graniczne. Też nie ma? Dopiero teraz można sięgnąć po inne miejscowości.
Ale dlaczego nie po Świdnik? – Drogowskaz mówi o prowadzeniu drogi docelowej, a nie bocznych – dziwi się naszemu pytaniu Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta Lublin. – A przecież nie ma drogi do Świdnika!
Bezpośredniej drogi rzeczywiście nie ma. Można jechać na Piaski i za Kalinówką skręcić w lewo. Można też wyjechać przez Zadębie i skręcić w prawo z szosy prowadzącej do Mełgwi. – No taki to nasz problem, że jesteśmy między dwiema drogami – przyznaje Jakson.
Ale spór nie jest z góry przegrany. – Możemy ustawić tablice informacyjne z odległością. Na przykład „Świdnik 15”. Tyle że nikt nas o to nie prosił – twierdzi Janicki.
Tyle że ludzie burmistrza dzwonili już do Lublina w sprawie tabliczek. I nic. Bo nie wysłali żadnego oficjalnego pisma. – Taką tam macie biurokrację, że to też na piśmie trzeba? Lublin cały czas traktuje nas jako swoją dzielnicę. Najchętniej by nas wchłonął – denerwuje się Jakson.
Podobne boje toczyła już z Lublinem Łęczna. Jej władze starały się o to, by na rondzie pod lubelskim zamkiem stanął drogowskaz z nazwą tej miejscowości. I też nic nie wskórały. – Nie można tablic ustawiać tak gęsto. To nie informacja turystyczna. Jeśli ktoś jedzie do Łęcznej, to chyba wie, że leży na trasie do Włodawy – śmieje się Janicki.
Poprosiliśmy urzędników ze Świdnika, by policzyli swoje drogowskazy informujące o trasie do Lublina. Naliczyli aż dwa