W większości szkół na Lubelszczyźnie nauczyciele weszli już w spór zbiorowy z dyrektorami szkół. Żądają podwyżek i wycofania się z reformy oświaty. Grożą strajkiem
Wczoraj minął ustalony przez Zarząd Główny Związku Nauczycielstwa Polskiego termin wysyłania do dyrektorów szkół żądań, których niespełnienie będzie skutkowało strajkiem. W całej Polsce trafić mają one do ok. 30 tys. przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów, liceów i techników. Na Lubelszczyźnie otrzyma je ok. 2 tys. dyrektorów.
– Żądania trafiły już do większości placówek, ale ze względu na ferie pozostawiamy związkowcom trochę swobody, co do dokładnych terminów – przyznaje Adam Sosnowski, szef ZNP na Lubelszczyźnie. – Od momentu złożenia pism dyrektorzy mają pięć dni na podjęcie rokowań.
Tymczasem dyrektorzy wielu szkół nie wiedzą, jak zachować się w tej sytuacji. – Spełnienie postulatów związkowców nie leży w mojej gestii. Takimi sprawami może zająć się wyłącznie rząd. To nie ja powinienem być adresatem takiego pisma, dlatego nie wiem, czy je zignorować, czy i w jaki sposób odpowiedzieć – przyznaje jeden z lubelskich dyrektorów. – Zanim podejmę decyzję muszę zapoznać się z opracowaniem w tej sprawie, które przygotowało Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty. Mam nadzieję, że znajdę w nim jakąś podpowiedź.
– Zdajemy sobie sprawę, że dyrektorzy nie są właściwymi adresatami mogącymi spełnić nasze postulaty, ale do zachowania takiej właśnie ścieżki postępowania obliguje nas prawo. Po wejściu w spór zbiorowy przyjdzie czas na rokowania i mediacje – tłumaczy Sosnowski. – Później nauczyciele będą musieli przeprowadzić w swoich szkołach referenda dotyczące tego, czy przystąpią do strajku. Mają na to czas do końca lutego. Gdy zbierzemy dane, Zarząd Główny ZNP podejmie decyzję o terminie strajku w całym kraju.
Na razie nie wiadomo, ile szkół może do niego przystąpić. – W naszym środowisku mówi się, że wiele szkół z Lublina nie będzie zainteresowanych tego typu protestem. Lubelski wydział oświaty stworzył już jasny harmonogram przekształceń. Nauczyciele szkół podstawowych wiedzą już, jak będą funkcjonowały ich placówki po reformie. Liczymy, że uda się im przejść przez zmiany w miarę bezboleśnie i unikniemy zwolnień – mówi nauczycielka języka polskiego z podstawówki na Czechowie.
– Do strajku prawdopodobnie będą chcieli przystąpić natomiast nauczyciele gimnazjów, bo oni na reformie stracą najwięcej.
Na Lubelszczyźnie postulaty związkowców otrzymało już 490 dyrektorów gimnazjów.