"Zjadłeś karmę dla psa i będziesz szczekał jak Kajtek” – wytknął w żartach Henryk z Lublina swemu znajomemu. Ale temu nie było do śmiechu. Zaczął wymachiwać nożem. Trafił go w rękę. Prokuratura objęła sprawę ściganiem z urzędu.
Gdy policjanci przed dwoma dniami pojechali do mieszkania Stanisława wydawało się, że skończy się na poważniejszych paragrafach. Zakrwawionego mężczyznę zabrała do szpitala karetka pogotowia, Stanisław został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Policja na miejscu zabezpieczyła nóż, przeprowadziła dokładnie oględziny.
Okazało się jednak, że rana Henryka nie jest groźna. Mężczyzna szybko wyszedł ze szpitala. Gdy wytrzeźwiał, został przesłuchany w prokuraturze. Opowiadał, że pił u znajomego alkohol. Potem chciał dać psu jeść. Gdzieś zapodziała się puszka z karmą. Zażartował, że karmę zjadł Stanisław.
Ten się jednak na żarcie nie poznał. Chwycił za nóż. Trafił Henryka w biceps. Rana miała kilka centymetrów. Henryk wybiegł z mieszkania. Ktoś, kto go zobaczył, wezwał pogotowie ratunkowe.
Henryk podczas przesłuchania twierdził również, że do swego znajomego żadnych pretensji nie ma.
Naruszenie nietykalności cielesnej ścigane jest z oskarżenia prywatnego.
- W tym przypadku zdecydowaliśmy się objąć czyn ściganiem z urzędu – mówi Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie.