Duchowny podejrzany o molestowanie nastolatków musi trzy razy w tygodniu meldować się w komisariacie policji.
Przed budynkiem sądu duchownego broniło kilkoro jego byłych parafian. Twierdzili, że już wcześniej napisali do kurii i sądu listy w obronie Bogusława P.
– Jesteśmy przyjaciółmi księdza, znamy go od dwóch lat – mówi jedna z kobiet. – Nie wierzymy i nigdy nie uwierzymy w te oszczerstwa. To wyjątkowy kapłan, szkoda, że nikt nie widział, jak odprawia mszę: w skupieniu, modlitewnika nie wypuszcza z ręki. Oskarżenia to wierutne kłamstwa skierowane przeciwko wybitnej osobie i Kościołowi.
– Będą go mieli na sumieniu, on tego nie wytrzyma – dodała inna parafianka.
Starszy mężczyzna z parafii, w której pracował ksiądz, twierdził, że przez ten czas nikt niczego podejrzanego nie zauważył.
– A przecież takie dewiacje wyszłyby na jaw – przekonywał.
Jeden z pokrzywdzonych z Turki, dziś dorosły mężczyzna, zgłosił się do prokuratury po tym, jak na początku lata br. wyczytał w prasie informację, że Bogusław P. oskarżony jest o molestowanie ministranta w Pocking w Dolnej Bawarii, którego miał się dopuścić w latach 2004–2005. Proces księdza ruszył w sądzie w Krasnymstawie, bo na terenie tamtego powiatu duchowny jest zameldowany.
Prokuratura dotarła również do drugiego mężczyzny, który w 2003 roku był z księdzem na wakacyjnym wyjeździe. Potwierdził, że był przez niego molestowany. Duchowny miał się kłaść z nim do łóżka i dotykać intymnych części ciała.
Aresztowania duchownego domagała się prokuratura. Dzisiaj o godz. 10. policjanci wprowadzili skutego kajdankami księdza na salę rozpraw. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Posiedzenie prowadził sędzia Andrzej Woźniak.
– Sąd doszedł do wniosku, że prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów jest wysokie – informuje Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – Uznał jednak, że zastosowanie aresztu jest niecelowe, bo nie ma obaw, że podejrzany będzie utrudniał postępowanie, czy też nakłaniał do składania fałszywych zeznań.
Duchowny został oddany pod dozór policji: zabroniono mu kontaktowania się z pokrzywdzonymi, dostał też zakaz opuszczania miejsca pobytu. Grozi mu do 12 lat więzienia.