Ratusz zamierza zabrać spółce Arkady miejski grunt przy ul. Świętoduskiej, gdzie do końca ubiegłego roku miał powstać podziemny parking. Spółka nawet nie zaczęła go budować, ale teraz nie chce oddać ziemi ani płacić miastu 4 mln zł kary umownej. W czwartek obarczyła winą władze Lublina oraz miejskich urzędników
Zapłaty 4 mln zł oraz zwrotu miejskiej ziemi zażądał od Arkad prezydent Lublina. Dał na to spółce dwa tygodnie. Firma odpisała, że nie uznaje tych żądań, a szczegółowe argumenty obiecała przesłać później. Korespondencja dotarła do Ratusza wczoraj popołudniu. To obszerne pismo z ponad setką załączników.
Spółka przekonuje, że to władze miasta „nie współdziałały należycie” w sprawie inwestycji na działce między ul. Lubartowską a Świętoduską. – Chodzi przede wszystkim o cofnięcie w listopadzie 2015 r. zgody na dysponowanie nieruchomością na cele budowlane – informuje Marek Woliński, przedstawiciel spółki Arkady. Wyjaśnia, ze chodzi o działkę, na której znajduje się stacja transformatorowa.
– Kilkukrotnie zwracaliśmy się z prośbą o wydanie takiej zgody lub możliwość nabycia działki. Zgoda była niezbędna do uzyskania pozwolenia od wojewódzkiego konserwatora zabytków, jak i do uzyskania pozwolenia na budowę – tłumaczy Woliński. Podkreśla, że umowa dzierżawy działki została zawarta dopiero w maju ubiegłego roku, więc dopiero wtedy spółka mogła dostać pozwolenie. – Koszty budowy różniły się już wówczas znacznie od czasu wejścia archeologów na budowę w maju 2017 r., po których inwestor miał rozpocząć budowę fundamentów.
Spółka twierdzi też, że zbyt długo trwały uzgodnienia z Zarządem Dróg i Mostów dotyczące umowy określającej warunki przebudowy dróg. – Umowa została podpisana ostatecznie w grudniu 2017 r. Bez jej podpisania inwestor nie mógł m.in. wywozić ziemi wykopanej podczas badań archeologicznych – przekonuje Woliński.
Arkady podtrzymują swoje stanowisko: nie uznają żądań stawianych przez prezydenta. Ani tego dotyczącego zwrotu ziemi, ani żądania zapłaty kary umownej za niewybudowanie parkingu w terminie. – Inwestor stoi na stanowisku, że w interesie obu stron, a przede wszystkim w interesie mieszkańców leży polubowne rozstrzygnięcie tego sporu, a spółka Arkady cały czas jest zainteresowana realizacją parkingu – przekonuje pełnomocnik.
Wczoraj Ratusz nie odnosił się na gorąco do szczegółów pisma. Zapewnia, że nie rezygnuje ze swych żądań. – Gmina podejmuje prawem działania związane z wyegzekwowaniem należnej kary umownej oraz z rozwiązaniem prawa użytkowania wieczystego gruntu. Prowadzenie korespondencji nie stoi na przeszkodzie w podejmowaniu działań – przekazuje Katarzyna Duma, rzecznik prezydenta.
Sam prezydent przyznaje, że cały spór zmierza w stronę sądowej sali rozpraw. – Tak, nie mamy tu innego pola manewru – mówi nam Krzysztof Żuk. – Kilka lat oczekiwania nie zakończyło się inwestycją, mimo że inwestor miał pozwolenie. Nie zamknął inwestycji, nie zaczął budowy, a konsekwencje są zapisane w umowie.
Przypomnijmy: umowa została zawarta jeszcze w 2005 r., za prezydentury Andrzeja Pruszkowskiego. Spółka Arkady wzięła w użytkowanie wieczyste miejski grunt przy Świętoduskiej. Do końca 2011 r. miała tu wykonać parking w stanie surowym. Później poprosiła o dodatkowy czas. Zapisany w umowie termin zmieniano w sumie trzykrotnie. Ostatecznie stanęło na 31 grudnia 2018 r. Budowa parkingu nawet się nie zaczęła.