– Jarek był posiniaczony. Powiedział potem, że zrobił mu to policjant – przyznała w sądzie dziewczyna zeznająca w sprawie policjanta oskarżonego o pobicie nastolatka. Chłopak twierdzi, że w czasie przesłuchania był bity i rzucano nim o ścianę
Agresywnym policjantem miał być 31-letni Krzysztof L., kryminalny z lubelskiej „jedynki”. Śledczy oskarżyli go o przekroczenie uprawnień. Sprawą zajmuje się Sąd Rejonowy Lublin-Zachód.
Ofiara rzekomego pobicia to 18-letni Jarosław M. z Lublina, uczeń gimnazjum. Nastolatek miewał konflikty z prawem. W połowie kwietnia ub. r. włóczył się z kolegą i dwiema dziewczynami po centrum.
Z ich zeznań wynika, że wypili po trzy piwa niedaleko zamku. Około północy ruszyli w kierunku dworca PKS. Tam 18-latek miał rozbić lodówkę na napoje, stojącą przy jednym z kiosków. Przewrócił ją, a napoje wysypały się na chodnik. Z akt sprawy wynika, że chłopcy ukradli kilka butelek, rozstali się z koleżankami i poszli dalej.
– My poszłyśmy do domu. Jarosław wyglądał wtedy normalnie, nie miał śladów pobicia – zapewniała wczoraj przed sądem 21-letnia Żaneta, koleżanka poszkodowanego. Dwa dni po spotkaniu z kolegami przyjechali po nią policjanci.
Okazało się, że niedługo po rozbiciu lodówki kryminalni zatrzymali Jarosława M. i jego kolegę. Chłopcy trafili do izby zatrzymań przy ul. Północnej. Następnego dnia przewieziono ich do komisariatu przy ul. Okopowej. To właśnie tam Jarosław M. miał zostać sam na sam z Krzysztofem L. Policjant pytał go nie tylko o incydent z lodówką. Pokazywał również zdjęcia innych podejrzanych. Jarosław M. rzekomo nie chciał „sypać” znajomych. Wtedy Krzysztof L. miał stracić cierpliwość.
– Podniósł mnie i rzucił mną w kąt – opowiadał w sądzie nastolatek. – Leżałem twarzą do ziemi. Usiadł na mnie, przycisnął kolanem i wykręcił rękę. Potem założył lateksową rękawiczkę, popsikał ją gazem i wcierał mi ten gaz w oczy. Krzyczałem „Mamo! Karetka!”.
Na komisariat przy ul. Okopowej trafiła również 21-letnia znajoma Jarosława M. – Kiedy przechodziłam korytarzem widziałam, że siedzi w pokoju. Był posiniaczony – zeznała w sądzie dziewczyna. – Widać było, że został pobity. Później powiedział mi, że zrobił to policjant – Krzysztof L.
W sprawie przesłuchano również mundurowych, którzy przewozili Jarosława M. i zajmowali się nim w izbie zatrzymań. Nie pamiętają oni szczegółów sprawy.
– Gdyby jednak po powrocie z przesłuchania zatrzymany miał jakieś obrażenia, zostałoby to zgłoszone – zapewnił w sądzie jeden z policjantów.
Siniaki na ciele nastolatka zainteresowały panią prokurator, przesłuchującą go w sprawie incydentu przy dworcu PKS. Skutek to obecny akt oskarżenia.