We wrześniu przyszłego roku w miejscu dawnych działek obok LKJ mają się odbyć wyścigi konne. Później w tym miejscu może powstać stały tor. Poznaliśmy szczegóły przedsięwzięcia.
– Wchodzi w to pula nagród, zaproszenie sędziów, obsługa mityngu, nagłośnienie, prezentacja wyników i wszystko, co związane z zakładami – wylicza Włodzimierz Bąkowski, dyrektor Oddziału Totalizatora Sportowego "Służewiec”. Przedsiębiorstwo na dzień lub dwa wynajęłoby teren od miasta. Tyle, że nie chce wykładać pieniędzy na przygotowanie terenu do jazdy. Służy jedynie swoją wiedzą.
Jakiej sumy potrzeba? Kosztorys ma powstać dopiero po badaniach terenu. Szacunki mówią o kwocie rzędu 80 tys. zł. Kto miałby je wyłożyć? Miasto nie wyklucza, że sypnie groszem. – Można zrobić jakiś montaż finansowy – mówi Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Szukaniem funduszy miałby się też zająć Lubelski Klub Jeździecki.
Ratusz chce, by to LKJ przejął teren, na którym docelowo miałby powstać stały tor wyścigów o długości 1600 m wraz z obiektami towarzyszącymi. Ale te plany są już mniej pewne.
– Budowa dodatkowej infrastruktury będzie uzależniona od znalezienia pieniędzy i potencjalnych inwestorów – dodaje Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta. W koncepcji mowa jest o trybunach i nowych stajniach. – Te stajnie, które mamy nie spełniają naszych oczekiwań – mówi Adam Rosochacki, prezes LKJ.
W Polsce są teraz trzy tory: w Warszawie, Wrocławiu i Sopocie. O ile na Służewcu wyścigi odbywają się w 60 dni w roku, o tyle w Sopocie zaledwie 4. W Lublinie gonitw też nie będzie dużo, poza wyścigami obiekt miałby służyć innym imprezom oraz treningom. – Jesteśmy bardzo zainteresowani – przyznaje Marek Trela, szef janowskiej stadniny.
Na terenie przy Krochmalnej już przed wojną działał tor wyścigów konnych, gonitwy odbywały się nawet w czasie okupacji, a grunt rozparcelowano w 1947 r.
Żeglarze marzą o Marinie
Nowoczesny ośrodek żeglarski może powstać nad Zalewem Zemborzyckim. Fundacja Lubelskie Centrum Żeglarstwa chce przejąć teren, a Ratusz chce mu to umożliwić i proponuje radnym, by zgodzili się na 30-letnią dzierżawę gruntu. O tym, kto ostatecznie przejmie ziemię pokaże przetarg, który wygra ten, kto da najlepszą cenę.
Nowy dzierżawca wejdzie na Marinę dopiero po tym jak wygaśnie obecna umowa dzierżawy ze spółką Graf-Marina wykorzystującą obiekty m.in. na gastronomię i organizację wesel. Umowa wygasa z końcem września 2011 r. Żeglarze zbierają podpisy poparcia dla swych planów: internetowa petycja dostępna jest pod adresem lcz.lublin.pl.