Czy strony chcą wyjaśnić sprawę bez sądu i nie wchodzić w nowy rok z procesem – zapytał wczoraj sędzia Sławomira Janickiego i Helenę Pietraszkiewicz, którzy oskarżają się o zniesławienie. Ale do ugody pomiędzy dwójką byłych przewodniczących Rady Miasta znowu nie doszło.
– Jestem gotów do mediacji o ile druga strona też będzie chciała – deklarował Janicki.
Prawnik Pietraszkiewicz sugerował, że mediacja byłaby możliwa, jeśli Janicki obiecałby, że przeprosi swoją przeciwniczkę. Po krótkiej konsultacji ze swoją klientką mecenas powiedział: – Do mediacji jednak nie przystąpimy.
Byli przewodniczący oskarżają się wzajemnie o zniesławienie. Pierwsza do sądu z prywatnym aktem oskarżenia wystąpiła Helena Pietraszkiewicz, (przewodnicząca RM w latach 1998–2002). Domaga się od Janickiego przeprosin i wpłacenia 5 tys. zł na cel charytatywny. Podczas pierwszej rozprawy nie doszło do ugody, bo Pietraszkiewicz domagała się przeprosin, na co Janicki nie chciał się zgodzić. Pod koniec grudnia ub. roku wniósł do sądu własny akt oskarżenia. Domaga się od Pietraszkiewicz przeprosin i wpłacenia 10 tys. zł na cel charytatywny. Uważa, że to co o nim powiedziała na sesji Rady Miasta i na konferencji prasowej podważa zaufanie do jego osoby.
Pod salą rozpraw prawnik Pietraszkiewicz deklarował, że skoro Janicki wystąpił z aktem oskarżenia, to on prawdopodobnie poszerzy postawione byłemu przewodniczącemu zarzuty. Chodzi o inne sformułowania, których użył wobec swojej poprzedniczki.
– Ja chcę ugody. Ale sprawa nie dotyczy tylko mojej osoby ale też innych radnych poprzedniej kadencji, bo Sławomir Janicki odnosił się do nich w swoich wypowiedziach – mówiła Helena Pietraszkiewicz.
Kolejna rozprawa została wyznaczona dopiero na początek marca. Proces może potrwać nawet kilka lat.