Pracownicy MPK Lublin obawiają się zwolnień po wprowadzeniu zapowiadanej przez Ratusz reformy komunikacji miejskiej.
Zmiany zaproponowane przez Ratusz zakładają, że MPK stanie się typowo przewozową firmą. Zlecaniem druku biletów i ich kontrolą oraz całą papierkową robotą ma się zajmować nowa miejska instytucja - Zarząd Transportu Publicznego.
Utworzenie ZTP prezydent Lublina chce przeforsować w Radzie Miasta jeszcze tej jesieni tak, by nowy system zaczął działać od stycznia. Jeśli się uda, to od nowego roku pojazdach MPK i autobusów prywatnych będą obowiązywały te same bilety.
Przez pierwsze dwa lata MPK będzie miało uprzywilejowaną pozycję - ma zachować 80 proc. udział w rynku. A reszta tortu przypadnie przewoźnikom prywatnym.
Ale z takiego przywileju miejska spółka będzie mogła korzystać pod jednym warunkiem - zatrudniające 1300 osób MPK musi się zrestrukturyzować. Nieoficjalnie miejscy urzędnicy przyznają, że może to oznaczać m.in. zwolnienia mechaników. Część z nich będzie mogła dostać posadę kierowcy.
W piątkowej rozmowie z dziennikarzami wiceprezes MPK, Grzegorz Siemiński tematu zwolnień unikał.
- Koncentruję się na wzroście dochodów z innych źródeł. Cały czas ich szukam - mówi Siemiński. Na dowód przytacza deklarację współpracy z producentem trolejbusów solaris, które miały by być składane w lubelskich warsztatach.
Pytany o to, jak szukanie dodatkowego zarobku ma się do zapowiedzi Ratusza, że MPK będzie spółką typowo przewozową, wiceprezes odpowiada: - Nie spotkałem się ze stwierdzeniem, że miasto zakaże nam dodatkowych działań.
Dzisiaj w zajezdni na Majdanie Tatarskim miejscy urzędnicy mają zaprezentować swe pomysły załodze MPK. Podobne spotkanie w zajezdni na Helenowie odbyło się w piątek.
- I nadal nie wiemy co z nami będzie - mówi jeden z pracowników spółki.
- Inne miasta się z takich rozwiązań wycofują. Przed laty, gdy przekształcano MPK z zakładu budżetowego w spółkę, już słyszeliśmy różne obietnice. I nie wszystkie zostały spełnione - stwierdza Andrzej Sokołowski, szef największego spośród działających w spółce związków zawodowych.
Z kolei władzom MPK podoba się pomysł utworzenia ZTP, który płaciłby przewoźnikom za przejechane kilometry pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży emitowanych przez siebie biletów. - Da nam to jasne zasady rozliczeń z miastem - mówi Siemiński.