Ścieżka rowerowa nad Zalew Zemborzycki nie kończy się już schodami. Podjazd na wał przy zaporze zbiornika jest już gotowy. To efekt naszych publikacji.
- Często jeżdżę tam z dzieckiem. Jeszcze do niedawna musiałam dźwigać dwa rowery pod górę. Dla niektórych nie był to duży wysiłek, ale dla mnie ogromny. Cieszę się, że w końcu załatwili sprawę jak należy - mówi Katarzyna Pawelec, mama kilkuletniego Patryka.
Rowerowy absurd przez wiele miesięcy był powodem kpin. I tematem kilku naszych publikacji. To po nich urzędnicy zaczęli zastanawiać się nad budową podjazdu. A wcale nie było to łatwe.
Dlaczego? Bo ziemny wał to czuły punkt zalewu. Naruszenie jego stabilności mogło spowodować większe przecieki. Ale projektanci znaleźli sposób.
- Podjazd będzie miał kształt agrafki. Trzeba będzie zrobić nasyp, żeby podjazd nie był zbyt stromy dla wjeżdżających i łagodny dla zjeżdżających - obiecywał w ubiegłym roku Marian Stani, dyrektor ówczesnego Miejskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta.
Sprawa ślimaczyła się kilkanaście miesięcy. Ale Ratusz dotrzymał słowa. - Roboty kosztowały 160 tysięcy złotych. Trwały miesiąc - informuje Andrzej Bałaban, wicedyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta. - Musimy jeszcze bacznie przyglądać się temu podjazdowi. Podczas prac okazało się, że w pobliżu tam jest znacznie więcej wody niż przypuszczaliśmy. Może mieć to związek ze starym przebiegiem koryta Bystrzycy, jeszcze przed wybudowaniem Zalewu Zemborzyckiego. Wszystko dokładnie sprawdzimy - obiecuje Bałaban. I zapewnia, że rowerzyści nie muszą obawiać się zamknięcia tego odcinka ścieżki. •