(Maciej Kaczanowski)
Choć sąd dyscyplinarny doszedł do wniosku, że sędzia z Krasnegostawu kilkakrotnie była w pracy pod wpływem alkoholu, to wymierzył jej karę tylko za… jedno przewinienie. Reszta wybryków się przedawniła. Marta B. znowu będzie wydawała wyroki.
Potem dodał, że z powodu upływu czasu cztery z pięciu zarzutów się przedawniły. Od popełnienia zarzucanych czynów minęły już ponad trzy lata. Sędzia Marta B. została ukarana tylko za to, że piła w sądzie na początku lutego 2009 roku. Kara to przeniesienie do innego sądu, ale niezbyt daleko, bo na obszarze działania Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Marta B. po raz pierwszy wpadła 29 maja 2008 r. Sądziła w wydziale cywilnym Sądu Rejonowego w Krasnymstawie. Przed południem niespodziewanie wyszła z pracy. Gdy wróciła po dwóch godzinach szefowa wyczuła w jej gabinecie zapach alkoholu. Marta B. miała czerwoną twarz i przekrwione oczy.
Zwierzchnicy nie odsunęli jednak sędzi na dobre z pracy. Doszło do tego dopiero w lutym 2009 r. Pracownik sądu zastał ją w jej gabinecie, kobieta mówiła bełkotliwie. Od tamtej pory jest zawieszona.
Dlaczego jej sprawa trwała tak długo? Najpierw miesiącami był przygotowywany wniosek o ukaranie przez rzecznika dyscyplinarnego. Sąd Apelacyjny w Lublinie pierwszy wyrok wydał we wrześniu 2010 roku. Za wszystkie przewinienia ukarał Martę B. przeniesieniem do innego sądu. Odwołała się Marta B. i minister sprawiedliwości, który chciał usunięcia jej z zawodu. W styczniu Sąd Najwyższy uchylił wyrok.
Czas mijał. Akta krążyły od sądu do sądu. Nowy proces Marty B. ruszył w marcu. Sąd Apelacyjny, żeby ustalić czy Marta B. była pod wpływem alkoholu, musiał przesłuchać kilkunastu świadków. Sprawa byłaby o wiele prostsza, gdyby sędzia dmuchała w alkomat. Nie doszło do tego, bo kobieta odmówiła poddaniu się badaniu.
Sędzia Wójcik w uzasadnieniu wyroku wytykał, że badanie nie zostało przeprowadzone również przez niekonsekwentną postawę kierownictwa Sądu Rejonowego w Krasnymstawie i Sądu Okręgowego w Zamościu.
– U nas sprawa była rozpatrywana sprawnie, mieliśmy do przesłuchiwania kilkunastu świadków, raz zachorowała obwiniona – zapewnia sędzia Wójcik.
Piątkowe orzeczenie nie jest prawomocne. Marta B. może się odwołać. Wówczas sprawa trafi do Sądu Najwyższego, który będzie musiał zdążyć z wydaniem wyroku do 6 lutego 2012 roku. Wtedy przedawni się ostatni wybryk sędzi. Jeśli sędziowie nie wydadzą wyroku – i ten zarzut będzie musiał zostać umorzony i sędzia wróci do pracy w Sądzie w Krasnymstawie.