Pieniądze i kontrakty, rozdzielane przez lubelski oddział NFZ wywołały spore zamieszanie w środowisku medycznym. Większość lekarzy uważa, że środki na leczenie w 2011 roku zostały rozdzielone niesprawiedliwie i przypadkowo. Sprawą zainteresowała się Julia Pitera, pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją.
Z kolei pełny kontrakt uzyskały między innymi dwie placówki, Farmed i Sanus. Ich właściciele to przewodniczący klubu PO z rady miasta, Stanisław Podgórski, oraz Jacek Madej, również działacz PO.
Pieniądze dla poradni zdobyli, podczas gdy członkiem komisji konkursowej NFZ była Anna Glijer, związana z PO. To zaniepokoiło posłankę Julię Piterę (PO), która dowiedziała się o sprawie.
– Minister Pitera porozumiała się już w tej kwestii z prezesem funduszu – informuje Andrzej Tuszyński, rzecznik prasowy centrali NFZ-u. I dodaje: - Jesteśmy na etapie przygotowywania kontroli w Lublinie. Rozpocznie się wtedy, gdy zakończą się wszystkie postępowania konkursowe
Lubelscy politycy nie obawiają się kontroli. Nie mają sobie nic do zarzucenia.
– Nie znam Anny Glijer, nie wiem nawet jak wygląda. Składając oferty na konkurs w NFZ wypełnialiśmy ankiety, dotyczące między danych rejestrowych firmy – komentuje Stanisław Podgórski. – Nie było wśród nich pytania, dotyczącego przynależności politycznej. I dodaje: - W przyszłym tygodniu zbliżają się wybory w PO. Ktoś, kto prowokuje tę aferę, robi nam na złość i tworzy na swój użytek wirtualną rzeczywistość.
Tomasz Pękalski (PO), do niedawna prezes lubelskiego oddziału NFZ, od grudnia członek zarządu województwa również nie widzi problemu. To on ustalał skład komisji konkursowych. – W tej sprawie nie ma nic do ukrycia – twierdzi. – Czekajmy na wyniki kontroli – ucina krótko.
Małgorzata Bartoszek, rzeczniczka lubelskiego oddziału NFZ, zapytana o polityczny aspekt konkursu ofert, nie chce komentować sprawy. – Odniesiemy się do tego za kilka dni – zapowiada.
Do tematu wrócimy.