Miał problemy w pracy i mógł się czuć szykanowany. To pierwsze ustalenia śledczych, wyjaśniających sprawę samobójstwa policjanta. Mundurowy z Lublina wyskoczył z balkonu na 6 piętrze
Do tragedii doszło 20 października przy ul. Onyksowej w Lublinie. Policjant był razem z matką w swoim mieszkaniu na 6 piętrze. W pewnej chwili wyszedł na balkon i wyskoczył. Zginął na miejscu.
41-latek miał za sobą osiem lat nienagannej służby w policji. Dotychczasowe ustalania śledczych wskazują, że właśnie sytuacja w pracy mogła skłonić policjanta do podjęcia drastycznej decyzji.
– Przesłuchujemy świadków, by wyjaśnić wszelkie okoliczności tego zdarzenia. Na obecnym etapie postępowania nie możemy zdradzić żadnych szczegółów. Obecnie nie ma podstaw, by stawiać komuś jakiekolwiek zarzuty – zastrzega Katarzyna Czekaj, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.
Postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Policjant służył w lubelskiej komendzie miejskiej. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, śledczy przesłuchali już niektórych funkcjonariuszy oraz rodziców zmarłego 41-latka. Z ich zeznań wynika, że były problemy w relacjach między ich synem a jego przełożonymi. Policjant próbował więc przenieść się do innej jednostki, ale bezskutecznie. Z relacji świadków wynika, że równie bezskutecznie 41-latek starał się o skierowanie do szkoły oficerskiej.
Decydująca dla dalszych wydarzeń miała się okazać październikowa odprawa w wydziale, w którym służył policjant. Uczestniczyła w niej większość jego kolegów. Zebranie miało „ukrócić plotki” dotyczące dalszej służby 41-latka w jednostce. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na forum całego wydziału kwestionowano jego kompetencje i sposób pracy.
Według świadków, ta sytuacja mogła skłonić 41-latka do samobójstwa. Z ich relacji wynika, że policjant poważnie traktował swoje obowiązki i był bardzo zaangażowany w pracę. Nie narzekał na przeciążenie zadaniami.
Wątek ewentualnego mobbingu nie jest jedynym, jaki rozpatrują śledczy. Nie wykluczają, że do tragedii przyczyniły się ewentualne problemy w prywatnym życiu policjanta. Dotychczas potwierdzono jedynie, że w dniu tragedii mężczyzna był trzeźwy. Zmarł w wyniku obrażeń typowych dla upadku z dużej wysokości.
Kara i odszkodowanie
Kilka lat temu głośna była sprawa nauczycielki z Nowego Sącza – sąd w prawomocnym wyroku uznał, że przyczyną jej śmierci był mobbing w pracy. Sądy dwóch instancji skazały dyrektorkę szkoły na karę więzienia w zawieszeniu i pięcioletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych.
Rodzina zmarłej wystąpiła do sądu cywilnego o odszkodowanie od gminy w wysokości 900 tys. zł.
Nie tylko w Lublinie
W ostatnich miesiącach podejrzenia dotyczące mobbingu dotyczyły również komendy policji w Rykach. Pisaliśmy o niewłaściwych zachowaniach, jakich miał się dopuszczać szef tamtejszej drogówki. Specjalny zespół powołany przez komendę wojewódzką nie znalazł jednak dowodów na mobbing. Nikomu nie udowodniono złamania przepisów. Kontrola zakończyła się w październiku. Jednocześnie do komendanta wojewódzkiego trafił raport z kontroli, z listą uwag i zaleceń. Jedno z nich mówi o potrzebie zaangażowania psychologa do pracy z policjantami.
Kilka dni temu okazało się, że w ryckiej komendzie szykują się poważne zmiany personalne. Dotychczasowy komendant, nadkom. Marek Tchórz ma pokierować policjantami w Kraśniku. Jego zastępca ma z kolei przenieść się na równorzędne stanowisko do Krasnegostawu. W Rykach ma dowodzić mł. insp. Kazimierz Kula, dotychczasowy komendant z Kraśnika.