Straż dla zwierząt weszła dziś do mieszkania na jednym z lubelskich osiedli, gdzie w tragicznych warunkach miał być przetrzymywany amstaf.
- Uwiązują go od nogi od wanny, nie dają jeść. Szkoda nam zwierzaka. A poza tym boimy się, że w końcu zacznie być agresywny, bo to przecież groźna rasa! - biła na alarm pani Beata.
Natychmiast zawiadomiliśmy straż dla zwierząt, którzy udali się na miejsce.
- Weszliśmy do tego mieszkania. Właścicielka psa wychowuje dwoje małych dzieci. Wszyscy mieszkają na niewielkiej przestrzeni - relacjonuje Zdzisław Małysz ze straży dla zwierząt. - Ta pani przyznała, że pies był swego czasu źle traktowany przez jej konkubenta, ale od kiedy mężczyzna się wyprowadził nie dzieje mu się krzywda. Widać, że amstaf jest związany z dziećmi. Jednak właścicielka nie kryła, że nie ma warunków, by go trzymać.
Straż zobowiązała się znaleźć dom dla psa. Amstaf trafi teraz do odpowiedzialnego właściciela, który będzie odpowiednio przygotowany, by wychować psa tej rasy. - Źle prowadzony może być niebezpieczny nawet dla swojego pana - przestrzega Małysz.
(mag)