Jak długo pudruje nos pogodynka, którego przycisku nie wolno wcisnąć, jak na żywo wyglądają twarze z ekranu. Tłumy widzów pytały o to wczoraj w gmachu TVP przy ul. Raabego. A jaka jest telewizja od kuchni?
Andrzej Baryła, prezenter Panoramy Lubelskiej
• Program idzie na żywo i trzeba być poważnym. Koledzy nie próbują czasem pana rozśmieszyć?
- Nie. Wiedzą, że nie powinni tego robić. A przed programem nigdy nie opowiadamy sobie dowcipów, żeby się żaden nie przypomniał w trakcie programu.
• To pewnie tylko z pozoru takie
proste: usiąść przed kamerą
i przeczytać tekst?
- Sztuką jest dostosować się do prędkości tekstu płynącego na prompterze. Trzeba go całkiem ogarnąć wzrokiem, żeby nie "biegać” oczami. Tak, żeby swobodnie patrzeć do kamery. Bo widzowie od razu wychwycą, że my to czytamy. A my nie mamy czytać, tylko mówić.
• A jak coś się zatnie w trakcie Panoramy?
- To trzeba jakoś opanować sytuację. Najgorsze jest milczenie. Najlepiej powiedzieć, że materiał zobaczymy za chwilę. A jak to się nie uda, to poprosić o następny.
• Maleńkie to studio, a na ekranie wygląda na wielkie...
- To wszystko kwestia odpowiedniego operowania obrazem.
Marta Hałas, prezenterka pogody
• W kółko opowiadać o pogodzie?
To musi być strasznie nudna praca.
- Nudna nie jest. Ale czasem ciężko
urozmaicać prognozę, dodać kilka
słów od siebie. Szczególnie, gdy dziesiąty
dzień z rzędu jest taka sama pogoda, ten sam wyż, te same temperatury. I co wtedy temu widzowie powiedzieć?
• Ile czasu zajmuje nagranie?
- Z pisaniem i makijażem dwie godziny. Chyba że się bardzo spieszę, to w 45 minutach można się wyrobić.
• Tej mapy, którą widać na ekranie tak naprawdę wcale nie ma?
- Ona powstaje w komputerze. W studiu stoję półtora metra od pustej ściany i macham ręką w powietrzu.
• To skąd wiadomo, gdzie pokazać
Zamość?
- Zamość jest tu, tam Chełm, tu Puławy.
Przez te lata można się przyzwyczaić.
Pamiętam, jak kiedyś pokazałam
Puławy gdzieś daleko za Wisłą, kompletnie poza ekranem. Teraz się to nie zdarza. Ale niedługo będzie nowe studio i będę stała przed ekranem z mapą.
Janusz Kędziora, realizator
• Pan odpowiada, za to by na antenę
poszło, co trzeba?
- Tak. Tutaj się tym steruje. Także
Panoramą Lubelską. Praca realizatora
to bardzo wielki stres i ogromna odpowiedzialność.
• Jak pilotowanie samolotu?
- Można to tak porównać, tym bardziej
że latałem kiedyś sportowymi
samolotami. Coraz nowsza technika
daje wiele możliwości, ale bardzo wszystko komplikuje.
• Co tu można spartaczyć?
- Wszystko. Na wiele rzeczy trzeba uważać. W trakcie Panoramy pilnuję taśm
z materiałami, robię wizytówki
z podpisami, wydaję polecenia trzem operatorom kamer i prowadzącemu program.
To bardzo wiele czynności i łatwo o pomyłkę.
Raz nowa dziewczyna machnęła się
i pod komendantem wojewódzkim policji pojawił się podpis "komediant wojewódzki”. On się nie obraził. Ale dzień później już od portierni wszyscy się z niego śmiali, że komediant idzie.
• Jak to się skończyło?
- Koleżanka pojechała do niego z kwiatami.
Julianna Piasecka, charakteryzatorka
• Dlaczego nie nakłada szminki bezpośrednio na usta, tylko wybiera ją pędzelkiem?
- Bo makijaż jest wtedy dokładniejszy, a efekt trwalszy.
• Długo już tak pani maluje?
- Zajmuję się tym już od dziesięciu lat. Na szczęście mamy same ładne panie i pracy nie jest zbyt wiele.
• Czym się różni telewizyjny makijaż
od tego zwykłego?
- Jest mocniejszy i używa się specjalnego pudru, który inaczej rozprasza światło. Poza tym, nie ma większych różnic.
• Czy prezenterzy mają przypisane
do siebie np. konkretne kolory?
- Każdy ma indywidualnie dobrane kosmetyki, także odcienie pudru.
• Jak długo trwa przygotowanie prezentera przed wejściem do studia?
- Panie maluje się około pół godziny, panów trochę krócej.
• A jak się maluje mężczyzn?
- Podkład, puder, fryzura. Ewentualnie trzeba jeszcze poprawić brwi albo nałożyć błyszczyk
na usta.