Miasto musi zwrócić dawnej właścicielce część terenu, na którym wybudowało tor rowerowy przy ul. Janowskiej – orzekł wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny. Wyrok jest prawomocny. Możliwe, że konieczna okaże się przebudowa toru
Prywatna ziemia została przejęta przez władze Lublina jesienią 1979 r. Miasto wypłaciło właścicielce odszkodowanie i wywłaszczyło nieruchomość pod budowę „parku Majdan”, który miał być parkiem rozrywki. Po dwudziestu latach dawna właścicielka zażądała od miasta zwrotu odebranego gruntu. Powołała się na przepisy mówiące, że można odzyskać ziemię, jeśli w określonym czasie nie zostało na niej zbudowane to, co miało powstać zgodnie z decyzją wywłaszczeniową, czyli w tym przypadku park rozrywki.
Sześć lat sporów
Żądanie zwrotu ziemi wpłynęło do Ratusza latem 2009 r., czyli rok przed otwarciem toru rowerowego zbudowanego na zlecenie władz miasta. Wniosek był rozpatrywany aż trzy lata. Po takim czasie starosta orzekł, że miasto musi oddać nieruchomość. Ratusz odwołał się do wojewody, ale ten nie dostrzegł powodów do zwrotu działki.
Niezadowolona kobieta poszła do sądu administracyjnego, gdzie wygrała w obu instancjach. Z tego powodu ówczesny wojewoda (był rok 2015) został zmuszony do ponownego zajęcia się sprawą. Tym razem orzekł, że miasto powinno oddać nieruchomość, ale tutaj pojawił się nowy spór.
Poszło o pieniądze
Prawo mówi, że warunkiem zwrotu ziemi jest zwrócenie zwaloryzowanego odszkodowania otrzymanego przed laty za wywłaszczaną nieruchomość. Ale w tym konkretnym przypadku miasto żądało więcej niż tylko zwrotu odszkodowania. Dlaczego?
Według Ratusza ziemia zyskała na wartości wskutek wybudowania na niej toru rowerowego i trzeba to uwzględnić przy wzajemnych rozliczeniach. Spór ponownie przeniósł się na salę rozpraw. Sprawa dotarła aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który wczoraj wydał wyrok.
Ziemię trzeba oddać
Wskutek wczorajszego wyroku miasto musi zwrócić nieruchomość dawnej właścicielce. Natomiast kobieta musi zwrócić miastu wyłącznie zwaloryzowane odszkodowanie sprzed lat i ani grosza więcej. Tak, jak orzekł wojewoda.
– Naczelny Sąd Administracyjny nie podzielił stanowiska, że w rozliczeniu należy uwzględnić również nakłady poniesione przez gminę na tę nieruchomość – przyznaje Zbigniew Dubiel, radca prawny Urzędu Miasta. – Wyrok jest prawomocny, a decyzja wojewody jest ostateczna – dodaje Dubiel. Ratusz nie ma już gdzie się odwoływać.
Co dalej z torem?
Wczorajszy wyrok dotyczy niedużej działki, o powierzchni nieco ponad 5400 mkw. W jaki sposób zwrot tej nieruchomości wpłynie na dalszą działalność toru rowerowego?
– To nie my byliśmy stroną tego postępowania, tylko miasto – zastrzega Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, spółki zarządzającej torem. – Dlatego czekamy na informację o wyroku z Urzędu Miasta. Po jej otrzymaniu przeanalizujemy to, czy wyrok wpłynie na funkcjonowanie toru, a jeśli tak, to w jakim zakresie.
Nieoficjalnie wiadomo, że zwrot ziemi nie uniemożliwi działalności toru, ale konieczna może się okazać jego nieznaczna przebudowa.
Jeszcze jeden spór
W toku jest jeszcze spór o zwrot innego fragmentu działki, na której znajduje się BikePark przy Janowskiej. Sprawa dotycząca podobnej powierzchni (ponad pół hektara) dotarła już do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.