Egzotyczne pająki w pudełkach po jogurcie, psia miska pod napięciem, czworonogi wyrzucane przed bramą schroniska. Tak traktujemy zwierzęta. Wakacje to dla nich najgorszy okres.
– Pająki były w pojemnikach po jogurcie, które ktoś zostawił przy kiosku z prasą. Ptaszniki trafiły do egzoterrarium, gdzie przebywa już ponad 90 zwierząt. Wiele z nich to nietrafione prezenty, wyrzucane przez obdarowanych. – Do naszego ośrodka trafiają również węże, gekony czy legwany – wylicza Gorzkowski.
Najczęściej jednak, ofiarą ludzkiej znieczulicy padają psy. W lubelskim schronisku jest w tej chwili ponad 260.
– Nie jesteśmy szpitalem, ani hotelem, gdzie można po prostu pozbyć się niechcianego zwierzęcia – mówi Bożena Kiedrowska, dyrektor Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie. – To dom przejściowy dla zwierząt, które się zgubiły. Nie dla tych, które mają właścicieli.
W ośrodku przy ul. Metalurgicznej przyznają, że często dochodzi do przypadków podrzucania zwierząt pod ich bramę. Nie brakuje też bardziej drastycznych przypadków. Przykład? Pies, który nie mógł jeść, bo właściciele podłączyli jego miskę do prądu. Jak tłumaczyli, nie mogli sobie poradzić z agresywnym czworonogiem.
– Są dni, że trafia do nas kilkanaście zwierząt. Na szczęście, jest również coraz więcej adopcji – przyznaje Kiedrowska.
– Porzucenie zwierzęcia przez właściciela lub opiekuna jest prawnie uznane za znęcanie się nad zwierzęciem – dodaje Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
– Jest więc przestępstwem. Jeżeli widzimy, że ktoś pozostawił zwierzę bez opieki, zostało ono przywiązane do drzewa, lub błąka się, powinniśmy zawiadomić policję, Straż Miejską czy inne odpowiednie służby.
Za porzucenie zwierzęcia grozi do 2 lat więzienia. Tylko w pierwszej połowie tego roku na terenie naszego województwa wszczęto 56 postępowań dotyczących znęcania się nad zwierzętami.