"Walczymy o godne płace" – można przeczytać na ubraniach niektórych pracowników sieci Stokrotka. Ogólnopolska akcja protestacyjna rozpoczęła się w Lublinie, bo tu mieści się siedziba spółki. – Niestety, nie wszystkie punkty w naszym mieście strajkują – przyznają związkowcy. – Być może boją się ze względu na bliskość zarządu?
– Nasze wynagrodzenie jest niewiele wyższe od minimalnej krajowej (2250 zł brutto). Walczymy o 500 zł podwyżki dla każdego pracownika – tłumaczy Alicja Symbor, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” w sieci Stokrotka. – Ze strony zarządu nie było woli podjęcia rozmów. Przyszedł więc czas na akcję protestacyjną.
Spór zbiorowy między związkowcami a zarządem spółki rozpoczął się rok temu. Jesienią pracownicy wnieśli dwa postulaty. Domagali się m.in. podwyższenia ekwiwalentu za pranie służbowych ubrań.
– Na to zarząd się zgodził. Podwyższył płacę z tego tytułu o 16 zł miesięcznie – mówi Symbor. – W kwestii naszego drugiego postulatu milczy do dziś.
– Firma prowadzi politykę płacową w sposób odpowiedzialny – mówi Magdalena Maciejewska, menedżer ds. komunikacji i PR w sieci Stokrotka. – W 2019 r. Stokrotka zaplanowała i wdrożyła podwyżki wynagrodzeń dla swoich pracowników.
Konkretnych kwot jednak nie podaje. Zapewnia również, że rozmowy trwają, a „spółka prowadzi dialog z pracownikami i organizacjami związkowymi, z poszanowaniem interesów stron”. –Wynagrodzenia w Stokrotce są wyższe niż określone ustawowo wynagrodzenie minimalne. Pracownicy otrzymują też premię absencyjną i mają możliwość korzystania z benefitów pozapłacowych – dodaje Maciejewska.
W minioną sobotę na skrzynkę mailową większości sklepów przyszła wiadomość o planowanej akcji protestacyjnej. Każdy z pracowników mógł zgłosić się do „Solidarności” po naklejkę „Walczymy o godne płace”.
– Akcja z naklejkami ma na celu nie tylko poinformowanie o problemie klientów, ale również dotarcie do innych sklepów z wiadomością o strajku – przyznaje szefowa związków.
W Lublinie jest blisko 60 punktów sieci Stokrotka. Wczoraj odwiedziliśmy pięć losowo wybranych sklepów. Wielu pracowników o strajku nie wie, ponieważ zatrudnia ich nie Stokrotka, ale agencja pracy. Inni mówią nam: – Panuje chaos, nikt do końca nie wie, o co chodzi i czy nam wolno czy nie wolno brać udział w strajku.
Na pytanie czy to prawda, że kierownicy sklepów zabraniają nosić naklejki, rzeczniczka Stokrotki odpowiada: – To akcja organizowania przez NSZZ Solidarność, udział w niej jest dobrowolny. Spółka nie ingeruje w jej przebieg.
Związkowcy podają, że wczoraj protestacyjne naklejki nosili pracownicy sklepów w 26 miastach, w tym w ośmiu marketach w Lublinie.
– Cały czas spływają do nas pytania, w jaki sposób można dołączyć do strajku, zaangażowanie jest bardzo duże. Nie dziwi mnie to, ponieważ nie znam nikogo z branży, kto zarabiałby mniej niż pracownicy Stokrotki – podkreśla Alicja Symbor. Akcja rozpoczęła się w Lublinie, ponieważ to właśnie tu znajduje się główna siedziba sieci Stokrotka. – Niestety, nie wszystkie punkty w naszym mieście strajkują. Być może boją się ze względu na bliskość zarządu?
Nie przypadkiem protest rozpoczął się właśnie teraz. Jesienią zarząd spółki przygotowuje budżet na przyszły rok. Związkowcy grożą, że jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, w okresie świąt Bożego Narodzenia przeprowadzą strajk włoski.