Do 15 czerwca nadrobione mają być zaległości w koszeniu ulicznych trawników – zapowiada Ratusz. Z koszeniem jest problem odkąd umowę z miastem zerwała firma odpowiedzialna za znaczny obszar Lublina.
– Najgorsza sytuacja jest na Dziesiątej – skarży się nasz Czytelnik, pan Radosław. Z opieki nad przydrożnymi zieleńcami zrezygnowała firma, która zajmowała się większością Lublina. Problemem okazały się dla wykonawcy koszty wynagrodzeń dla osób zajmujących się ręcznym koszeniem.
O jak duży obszar tu chodzi? Jeżeli spojrzymy na miasto jak na tarczę zegara, a al. Spółdzielczości Pracy uznamy za wskazówkę skierowaną na południe, to przesuwając się zgodnie z ruchem wskazówek zatrzymamy się mniej więcej na godzinie ósmej, czyli na torach wzdłuż Czubów.
Wybujała trawa nie wszystkim przeszkadza. Niektórych ten widok wręcz cieszy, chociaż nie alergików i nie kierowców, którzy martwią się o widoczność.
Ratusz zapowiada, że problem wkrótce zniknie. – Do końca tego tygodnia powinniśmy mieć podpisane nowe umowy – informuje Artur Szymczyk, zastępca prezydenta i zapewnia, że do połowy czerwca zieleńce powinny być uporządkowane.
Wiadomo, że na koszenie trawników trzeba będzie wydać z miejskiej kasy więcej pieniędzy niż zakładano. Ratusz spodziewał się, że do końca września (bo do tego czasu obowiązywać mają doraźne umowy) na prace zieleniarskie wystarczy nieco ponad 750 tys. zł. Tymczasem pewne jest już, że wydatki przekroczą milion.