Odrzucone zostało odwołanie przedsiębiorcy, któremu urzędnicy uniemożliwili budowę spopielarni ludzkich zwłok przy ul. Głuskiej. Przeciw inwestycji protestowali okoliczni mieszkańcy, a Urząd Miasta uznał ich obawy za uzasadnione i unieważnił wcześniejszą zgodę na ustawienie pieca do kremacji.
Zgoda na spopielarnię została wydana już cztery lata temu. Właśnie wtedy inwestor dostał decyzję o warunkach zabudowy, która pozwalała na ulokowanie pieca kremacyjnego na terenie zakładu kamieniarskiego przy Głuskiej 254. Przed wydaniem tej decyzji Urząd Miasta musiał przeanalizować, czy nowy obiekt będzie pasować do otoczenia. Taką analizą urzędnicy objęli wyłącznie bezpośrednio przyległe działki i orzekli, że spopielania zwłok wpasuje się w okolicę. Nie stwierdzili wówczas żadnych konfliktów.
Konflikt wybuchł później, gdy inwestor wystąpił do Urzędu Miasta o pozwolenie na budowę. Do tego czasu mieszkańcy dzielnicy Głusk i podlubelskiej gminy Głusk nie wiedzieli o planach przedsiębiorcy. Kiedy je poznali, wszczęli protest, z którym musiały się zmierzyć władze Lublina. Ich reakcją było wznowienie postępowania, które kilka lat wcześniej zakończyło się prawomocną, korzystną dla inwestora decyzją ustalającą warunki zabudowy.
Urzędnicy ponownie przyjrzeli się wnioskowi i jeszcze raz przeanalizowali to, czy spopielarnia wpasuje się w okolicę. Jednak tym razem rozejrzeli się po nieco większym obszarze, obejmującym nie tylko bezpośrednio przyległe nieruchomości, ale też nieco dalszych sąsiadów, mieszkańców domów jednorodzinnych. Tym razem orzekli, że nie jest to dobre miejsce na uruchomienie pieca do kremacji ludzkich zwłok ze względu na „specyficzny rodzaj usług (…) budzący kontrowersje wśród mieszkańców”. W efekcie poprzednia decyzja została unieważniona i zastąpiona nową, odmowną.
Inwestor mógł jeszcze zaskarżyć odmowę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, skorzystał z tej możliwości, ale przegrał.
– Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Lublinie utrzymało w mocy naszą decyzję. Tym samym potwierdziło prawidłowość naszego rozstrzygnięcia – informuje Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. – Decyzja SKO jest ostateczna w administracyjnym toku sprawy.
Możliwy jest jeszcze dalszy ciąg, tym razem na sali rozpraw, bo inwestor ma prawo zaskarżyć niekorzystną dla niego decyzję władz miasta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jego wyrok będzie można jeszcze zaskarżyć do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.