(fot. Rafał Pastwa / Gość Niedzielny w Lublinie)
Naprawa państwa powinna się zacząć od piętnowania kłamstwa - mówił podczas spotkania Klubu „Tygodnika Powszechnego” ojciec Ludwik Wiśniewski. Po swojej wypowiedzi otrzymał gromkie brawa. Podczas debaty w Lublinie wymownych słów padło znacznie więcej.
W środę pierwsze piętro Trybunału Koronnego pełne było ludzi. Przyszli wysłuchać debaty ma temat kondycji Kościoła Katolickiego w Polsce. Spotkanie zorganizowane przez Klub „Tygodnika Powszechnego” prowadził prof. Piotr Gutowski, a jego uczestnikami byli: dominikanie - o. Ludwik Wiśniewski i o. Tomasz Dostatni, a także ks. prof. Andrzej Szostek i ks. prof. Alfred Wierzbicki.
Dyskusja toczyła się m.in. wokół aktualnych tematów i wypowiedzi polityków, które dotyczą Kościoła. Uczestnicy dyskusji odnieśli się również do słów Jarosława Kaczyńskiego wypowiedzianych podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Pułtusku. Jarosław Kaczyński wzywał do obrony Kościoła, który jego zdaniem jest brutalnie atakowany. Szef PiS stwierdził, że „kto podnosi rękę na Kościół i chce go zniszczyć, ten podnosi rękę na Polskę”.
Obrona Kościoła przez polityków
– Mnie jako poznaniaka te słowa zmroziły – stwierdził dominikanin ojciec Tomasz Dostatni. – Bo ja to zdanie znam. Zostało wypowiedziane w 1956 roku w Radiu Poznań przez premiera Józefa Cyrankiewicza („Każdemu, kto podniesie rękę na władzę, władza tę rękę odrąbie” - przyp. aut.). Powiedział dokładnie to samo, tyle że z konsekwencją, że zostanie odcięta ręka. A później strzelano do ludzi. I kiedy usłyszałem te słowa (Kaczyńskiego - przyp. aut.) to mnie to naprawdę zmroziło.
Ojciec Dostatni zwrócił uwagę na to, że słowa prezesa PiS zostały wypowiedziane w czasie kampanii wyborczej. – Mają swój bardzo konkretny kontekst. To znaczy, że oto ta partia, ten rząd, ta formacja wyborcza i to padło też z ust Jarosława Kaczyńskiego, będzie broniła Kościoła – mówił do zebranych ojciec Dostatni. W dalszej części swojej wypowiedzi nawiązując do definicji Kościoła, dominikanin przyznał, że sądził iż „mamy już za sobą Kościół jako oblężoną twierdzę”.
– To, co słyszę dzisiaj z bardzo wielu ust ludzi zatroskanych o Kościół zarówno jeśli chodzi o polityków jak i biskupów, to słyszę język, że wrogowie nas atakują. Że ci, którzy są na zewnątrz, życzą nam bardzo źle. To jest dla mnie pewna diagnoza Kościoła jako oblężonej twierdzy.
Pedofilia w Kościele
Zdaniem ks. prof. Alfreda Wierzbickiego Kościół w żadnym państwie z pedofilią sobie nie poradził. – Zaczął sobie radzić dopiero, kiedy po pierwsze zaczęły działać media – mówił ks. prof. Wierzbicki, który mówił, że skandale pedofilskie były ukrywane. – Dziś mówi się, że Jan Paweł II w tej sprawie milczał. Na pewno nie o wszystkim wiedział, ale nie milczał – stwierdził stanowczo duchowny. Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który przywołał biskupów amerykańskich do Watykanu. Właśnie podczas tego spotkania z papieżem padło sformułowanie „Zero tolerancji”. Do tego właśnie jest Stolica Apostolska, aby w takich właśnie sprawach interweniować.
Zdaniem ks. profesora Wierzbickiego lokalne Kościoły z tym sobie nie radzą. – Pedofilia, jak się okazuje w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Irlandii, dotyczy tak wielu duchownych, że być może na początku nie za bardzo chciało się w to nawet wierzyć. Że to jest taki skandal – mówił ks. prof. Wierzbicki. Jego zdaniem polski Kościół także z tym tematem sobie nie radzi. – Powiedziałbym, że gorzej jest jeszcze we Włoszech - stwierdził duchowny. Nawiązał do opublikowanego przez KEP raportu ws. pedofilii. - Z tego raportu niewiele się co prawda dowiedzieliśmy, dlatego, że metodologia przygotowania tego opracowania była bardzo kiepska.
Duchowny przyznał, że księża posądzani o pedofilię byli ukrywani lub też przenoszeni do innych parafii. – Przenosili ich, bo wtedy były takie instrukcje. W tym zakresie nastąpiły zmiany, również w prawie kościelnym – zaznaczał duchowny.
Kościół dwóch prędkości
Ksiądz profesor Alfred Wierzbicki skrytykował postawę niektórych biskupów, którzy wzięli udział w konferencji poświęconej problemowi pedofilii w Kościele. Duchowny przyznał, że był nią „bardzo wstrząśnięty”. – Chyba nawet gdzieś napisałem, że jeśli ktoś uważa, że film „Kler” wyrządził jakąś szkodę, to ja tak nie uważam – mówił ks. prof. Wierzbicki. – To ta konferencja mogła wyrządzić więcej szkody niż ten film. Ponieważ obnażyła brak wrażliwości dwóch hierarchów na los ofiar. Mówili o wszystkim, z wyjątkiem ofiar.
Zdaniem duchownego nie jest to kwestia hipokryzji. – Jest to coś o wiele poważniejszego – mówił ks. prof. Wierzbicki. – Więc kiedy Zbigniew Nosowski (redaktor naczelny miesięcznika „Więź” - przyp. aut.) mówił, że mamy Kościół dwóch prędkości, to w takim kościele się właśnie znajdujemy. Chodzi o to, abyśmy tej wrażliwości mieli więcej. Przypuszczam, że sam Kościół w swoich strukturach sobie z tym nie poradzi.
LGBT
Podczas spotkania jego uczestnicy mogli zadawać pytania uczestnikom debaty. Pytano m.in. o rolę kobiet w Kościele, o młodzież, ale też o stosunek duchownych do osób LGBT.
Jedna z kobiet relacjonowała wizytę duszpasterską, gdzie kobieta przyjmująca księdza w swoim domu przyznała się, że jej syn jest gejem. Zdaniem opisującej sytuację podczas środowego spotkania została przez księdza zrugana.
– Takie stanowiska zajęte przez kapłana powinny być nagłaśniane – stwierdził ojciec Ludwik Wiśniewski.
– Mówiłem o dojrzewaniu doktryny Kościoła, która się kształtuje i nie wiadomo ile czasu jeszcze potrwa. To świadczy o niedojrzałości księdza w stosunku do tej doktryny, która już jest – zaznaczał ks. prof. Andrzej Szostek.
Pojawia się pytanie o przygotowanie przyszłych kapłanów w seminarium duchownym. – Jak mówimy o bolączkach Kościoła, to moim zdaniem jedną z głębokich bolączek jest właśnie nieobecność pewnych tematów i prawd wiary w nauczaniu seminaryjnym – mówi ks. prof. Andrzej Szostek. – Jak to zrobić nie wiem. Wiem, że jest to sprawa bardzo trudna, ale jest kluczowo ważna.
Duchowny powiedział, że takich przykładów jest więcej. – Świadczą one o niedojrzałości doktrynalnej duszpasterzy.
Prawda i oczyszczenie
Podsumowania debaty dotyczącej kondycji Kościoła w Polsce dokonał ojciec Ludwik Wiśniewski.
– Podczas spotkań spotykam się z takim dramatycznym pytaniem „Co się dzieje z polskim Kościołem? Czy w tym kościele można jeszcze być?”. Ja na to dramatyczne pytanie odpowiadam, że na to, co się dzieje przykrego w naszym polskim Kościele, można patrzeć dwojako – mówił ojciec Ludwik Wiśniewski. – Można patrzeć jak na klęskę. Albo jak na pewien dar, który został nam dany. Przez wieki mówiliśmy i przypominaliśmy, że Kościół jest święty. I tak jest. To prawda. Kościół jest święty świętością Pana Jezusa. Tyle, że my żeśmy to wszystko pomylili. Oto otrzymaliśmy dar, który może doprowadzić do oczyszczenia.
Zdaniem dominikanina najważniejsze, że w Kościele są jeszcze ludzie, że wszyscy jeszcze nie odeszli. Potrzebne jest oczyszczenie.
– Oczekuję pewnych gestów, mocnych gestów od biskupów. Bardzo bym chciał aby dwóch z nich złożyło rezygnację na ręce papieża, że nie dorośli do sprawowania swoich funkcji – mówił ojciec Wiśniewski.
Duchowny oczekuje też działania ze strony samego Kościoła. – W 1970 roku narodziłem się dla Polski. Wtedy zrozumiałem, że właściwie tamten system jest oparty na kłamstwie – mówił ojciec Wiśniewski. – Do dziś jestem przekonany zło rozpoczyna się od kłamstwa, zarówno w życiu osobistym, jak też w życiu społecznym. Dlatego wydaje mi się, że pierwszym naszym celem - nas chrześcijan – jest pokazywać kłamstwo.
Posługują się nim m.in. politycy. – Kłamstwem było, że żyjemy w ruinie, kłamstwo smoleńskie, kłamstwo jeśli chodzi o sądy, o przyjmowanie uchodźców. Ciągle kłamstwa – wyliczał ojciec Wiśniewski, który apelował aby je pokazywać. – Naprawa państwa powinna się zacząć od piętnowania kłamstwa.
Po tych słowach uczestnicy debaty zaczęli bić brawa.