Rozmowa z Adamem Sawickim z Programu Przeciw Korupcji Fundacji im. Stefana Batorego.
– Sam fakt, że w danym konkursie stażysta dostaje o kilka punktów więcej, nie wydaje się niczym złym. Zakładając, oczywiście, że przyjęte kryteria są przejrzyste, a stażysta miał podobne wykształcenie i doświadczenie zawodowe jak bohater artykułu.
Stażysta to człowiek, który przyuczył się już do wykonywania określonych zadań, zdobył pewne doświadczenie, jego przełożeni wiedzą, jak wywiązuje się ze swoich obowiązków. Moim zdaniem, ważniejsze od tego skąd jest zatrudniana osoba, jest fakt, by była merytorycznie przygotowana do pracy na danym stanowisku.
• Z raportu NIK wynika, że aż 75 proc. samorządów w całej Polsce źle przeprowadza nabory urzędników. Kontrola wykazała, że większość z nich świadomie majstruje przy procedurach konkursowych i manipuluje wynikami – tak, by stanowiska dostawali "sami swoi”.
– Mimo wszystko konkursy wydają się najlepszym rozwiązaniem. Ważne jednak, by informacje o ich ogłoszeniu były szeroko rozpowszechniane. Informacje te powinny pojawiać się nie tylko na stronach BIP (Biuletyn Informacji Publicznej – przyp. red.), ale też na przykład w lokalnej prasie. W interesie urzędu jest przecież, by zgłosiło się jak najwięcej osób. Inna sprawa, to przejrzystość całej procedury.
Urzędy muszą opublikować w BIP informację o tym, kto wygrał dany konkurs. Ale upublicznianie listy kandydatów, którzy przeszli do ostatniego etapu, już nie jest obowiązkowe. Dlatego też wiele instytucji tego nie robi.
Takie kontrole, jak ta przeprowadzona przez NIK, są bardzo potrzebne. Przynajmniej do czasu, kiedy zasady, na jakich zatrudniane są osoby w urzędach, nie będą w pełni uczciwe. Dopóki nie znajdą się pod pełną społeczną kontrolą, zawsze będą możliwości nadużyć.
• Najwięcej "donosów” w sprawie przypadków zatrudniania w urzędach znajomych i rodziny dostajemy z mniejszych miast i miejscowości. Z czego to wynika? Ludzie są tam bardziej zawistni, czy też urzędnicy mniej boją się zatrudniać "swoich”?
– Myślę, że z obu przyczyn. W małych społecznościach wszyscy się znają, mniejszy jest też rynek pracy. W małych miasteczkach urząd miejski i podległe mu instytucje są często głównym pracodawcą. A tzw. znajomości bardziej się liczą. Dlatego większa powinna być transparentność konkursów na różne stanowiska. Ludzie powinni wiedzieć, kto startował, kto przegrał, kto wygrał.
Choć na pewno pojawią się głosy krytyki i plotki. Większe miasta też nie są wolne od obsadzania stanowisk ludźmi po linii partyjnej czy rodzinnej. Ostatnio w Warszawie głośno było o konkursie na dyrektora jednego z wydziałów urzędu dzielnicy Ursynów.
W trakcie postępowania konkursowego zmieniono kryteria dotyczące znajomości języków i wykształcenia. Jak się okazało, stanowisko dostał partyjny kolega i przyjaciel urzędującego burmistrza dzielnicy. Co ciekawe, samą rozmowę kwalifikacyjną przeprowadzał sam burmistrz.
• Czy cokolwiek się w tej kwestii zmieniło przez ostatnie lata?
– Są pozytywne zmiany. Na pewno nie bez znaczenia jest zmiana przepisów. Już blisko 10 lat obowiązuje ustawa o dostępie do informacji publicznej, a urzędy mają obowiązek publikowania wielu informacji w BIP. Media też są bardziej aktywne w piętnowaniu wszelkich nieprawidłowości, a społeczeństwo bardziej świadome swoich praw.
Zawsze drugi
"Znajomości, znajomości i jeszcze raz znajomości!”, "Nie liczą się kwalifikacje, doświadczenie, ale to, kto ma szersze plecy!”, "albo koligacje rodzinne, albo partyjne, obcy nie wejdzie” – w takim tonie utrzymana jest większość komentarzy na forum.
Ostrych słów krytyki nie brakuje też w Waszych e-mailach. "Nepotyzm i kumoterstwo” – zatytułował swój list pan Michał. A pani Ada: "Praca w administracji-sama rodzina”. Tym bardziej cieszy, że nie zabrakło też przykładów pozytywnych (patrz ramka).
Dziękujemy za wszystkie listy, telefony i wpisy na forum. I czekamy na kolejne.
Staraliście się kiedykolwiek o pracę w administracji publicznej? Pracujecie u urzędzie i znacie jego mechanizmy od środka? Opowiedzcie nam o tym.
Piszcie: agnieszka.mazus@dziennikwschodni.pl lub dzwońcie: 0 81 462 68 24.