Jest ich ośmioro. Mają dwa miesiące, aby dotrzeć na Magadan i wrócić do Polski. To jest najtrudniejsza wyprawa w karierze Piotra Masicza, eks rajdowca, podróżnika z Lublina.
Dwa specjalnie przygotowane nissany patrole z ośmioma śmiałkami z całej Polski wyruszyły w niedzielę w drogę sprzed lubelskiego Ratusza. – Chcemy dotrzeć do Magadanu, ostatniego miejsca nad brzegiem Morza Ochockiego. Wyzwanie jest spore, bo latem samochodami z trudem można tam dojechać. Naszym wrogiem będzie nie tylko błotnista droga, ale także komary, meszki i rwące rzeki. Liczymy, że pomoże nam upalne lato i osuszy trudny do przejechania o tej porze trakt Kołymski – mówi Piotr Masicz.
Podróżnicy muszą być także przygotowani na spotkania z niedźwiedziami. Mają petardy hukowe, ale liczą, że misie o tej porze roku będą najedzone, co wydatnie zmniejszy ich zainteresowanie polskimi podróżnikami. A przed muszkami, komarami i innymi owadami podróżników mają chronić moskitiery wykonane z podwójnej warstwy siateczki do cedzenia lakierów samochodowych.
Ośmioosobowa wyprawa pojedzie dwoma nissanami patrol. Dystans 26 tysięcy kilometrów planują pokonać w dwa miesiące. Trasa prowadzi przez Moskwę, Ural, nad jezioro Bajkał, gdzie odwiedzą wieś Wierszyna zamieszkaną przez Polaków. Ostatni etap to trakt Kołymski, miejsce zesłania do łagrów tysięcy rodaków. – Do Wierszyny wieziemy dary, które przekażemy polskiemu księdzu. Są to pomoce dydaktyczne – dodaje Piotr Masicz.
Piotr Masicz swoim specjalnie przygotowanym patrolem był kilka razy na Islandii, odwiedził także Rumunię, Albanię, Czarnogórę, Turcję, Gruzję, a najdalej na wschód dotarł do Pamiru, pod granicę Afganistanu. Z wyprawy na Syberię podróżnicy wrócą na początku września.