Ruszyły przedwyborcze procesy. W Lublinie Jacek Czerniak kandydat LiD na senatora oskarżył kandydatkę PO o zaklejanie plakatów i mylenie wyborców, a w Zamościu kandydat Samoobrony Stanisław Misztal chciał przeprosin od dziennikarza, który opisał jego przygody z prawem.
- Pani jest nielogiczna. Najpierw mówi, że nie wie kto wieszał, a potem za to przeprasza - kontrował Czerniak. Kandydat przedstawił jako dowód płytę ze zdjęciami. Laptopa do otwarcia zdjęć użyczył jeden z dziennikarzy. Okazało się, że płyta jest...pusta. Ostatecznie sad stwierdził, że nie ma dowodów na to, że materiały Czerniaka zakleiła Bernecka lub jej ludzie. Czerniak rozważa apelację.
Do przedwyborczej potyczki doszło też w Zamościu. Karol Kozyra, dziennikarz Tygodnika Zamojskiego, napisał o toczącym się od dwóch lat procesie, w którym radny wojewódzki Stanisław Misztal (dziś kandydat do Sejmu z listy Samoobrony) oskarżony jest o fałszowanie dokumentacji medycznej.
Przypomniał (historia była wcześniej wielokrotnie opisywana m.in. przez Dziennik Wschodni), że sprawa nie może ruszyć z miejsca, bowiem radny notorycznie nie stawia na rozprawy, dostarczając w zamian za to zwolnienia. W związku z tym sąd zażądał od wystawiającego je lekarza wyjaśnień. Ten odpisał, że część nieobecności Misztala była związana z jego przeziębieniem, a trzy spośród 11 "cierpieniem kurczowym jelita grubego”, czyli dość popularną niestrawnością. To zdenerwowało Misztala. Poszedł do sądu.
Zamojski sąd okazał się łaskawy dla dziennikarza. Wczoraj zadecydował, że nie musi przepraszać Misztala, ani wpłacać 5 tys. zł na Dom Dziecka w Łabuniach. Stwierdził m. in., że w publikacji nie było nieprawdziwych informacji, nie można jej uznać za agitację wyborczą, choćby dlatego, że w dniu kiedy się ukazała, Misztal dopiero został zarejestrowany jako kandydat na parlamentarzystę, a poza tym, jako osoba publiczna musi się on liczyć z faktem, że opisywane będą wszelkie dotyczące go fakty. Misztal zapowiada odwołanie.