Jak można prowadzić w Polsce legalną działalność gospodarczą i nie płacić składek zusowskich? Wystarczy, choćby na niewielką część etatu, dodatkowo zatrudnić się w Wielkiej Brytanii.
Zgodnie z Rozporządzeniem Rady EWG nr 1408 z 1971 r. osoba, która jednocześnie prowadzi działalność np. w Polsce i została zatrudniona przez pracodawcę mającego siedzibę w jednym z wybranych państw UE, podlega ustawodawstwu państwa, na terenie którego wykonuje pracę najemną.
Polacy mogą podejmować taką formę zatrudnienie w siedmiu państwach UE. Najpopularniejsze są Litwa, ze względu na bliskość i Wielka Brytania, bo to nasz tradycyjny cel emigracji zarobkowej.
Składki na ubezpieczenie społeczne są na wyspach brytyjskich niższe od polskich. Poza tym można się tam "zatrudnić” na niewielką część etatu i dzięki temu płacić jeszcze mniej. Taka osoba nie musi już regulować składek ubezpieczeniowych za prowadzoną w Polsce działalność gospodarczą.
- Jest to jak najbardziej legalne rozwiązanie – przekonuje Ireneusz Klader, prezes Optigen z Rzeszowa. – Zainteresowanie jest ogromne. Młodsi i starsi, nie ma reguły. Wśród klientów mam osoby dopiero rozpoczynające zawodową karierę, jak i te tuż przed emeryturą – dodaje.
Jedyny minus byłby, gdyby kontrolerom udało się udowodnić, że jest to zatrudnienie fikcyjne. Jest jednak praktycznie
ZUS wie o sprawie, ale, jak na razie, niewiele może zrobić.
- Proceder jest nam dobrze znany. ZUS nie ma jednak możliwości sprawdzenia, czy osoby zatrudnione za granicą rzeczywiście wykonują pracę, czy jest to fikcyjne zatrudnienie. My możemy tylko zgłaszać problem na poziomie rządowym i oczekiwać, że zajmą się nim właściwe służby danego kraju - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS.
Plusem są bieżące oszczędności. Minusem przyszła emerytura, która obojętnie czy w Polsce, czy za granicą jest
liczona od wysokości składek i okresu ich regulowania.
- Każdy, kto płaci symboliczne składki za granicą powinien zdawać sobie sprawę, że również świadczenia, czyli np.
zasiłki, rentę czy emeryturę, będzie otrzymywał w symbolicznej wysokości, o ile w ogóle nabędzie do nich prawa. Zysk, który teraz uzyskuje się dzięki opłacaniu składek na Litwie lub w Wielkiej Brytanii jest więc pozorny i w przyszłości może okazać się dotkliwą stratą – dodaje Przybylski.
Nie chcę w przyszłości płacić za dzisiejszych \"potrafiących Polaków”
Z jednej strony nie dziwię się przedsiębiorcom. Bo skoro zewsząd się mówi, że emerytura z obowiązkowych składek wyniesie tyle co kot napłakał, to po co w ogóle płacić te składki. Lepiej, jak radzą eksperci, oszczędzać na III filarze. Jednak podejrzewam, że "zaoszczędzone” w tej sposób pieniądze, zostaną przejedzone a nie trafią na prywatny fundusz emerytalny.
Bo kto by się martwił, co będzie za 30 lat. Co w sytuacji, gdy za 30 lat okaże się, że taki przedsiębiorca nie ma emerytury ani z polskiego ZUS-u, ani zagranicznego? Obawiam się, że za dzisiejszych "potrafiących Polaków”, którzy wówczas zostaną z niczym, zapłacą wszyscy pozostali. A tego bym nie chciał.
Norbert Ziętal