Osiemnastoletni bandyta napadał, żeby... spłacić długi. Siedmiu ofiarom próbował zabrać telefony i pieniądze.
za kratkami.
Wczoraj wieczorem śledczy planowali wystąpić do sądu z wnioskiem o aresztowanie młodego bandyty. Mężczyzna wpadł w nocy z piątku na sobotę. Puławscy policjanci między godz. 22 a 22.30 odebrali trzy zgłoszenia o napadach na kobiety w centrum miasta.
- Do jednej z nich podszedł młody mężczyzna uzbrojony w metalową pałkę przypominającą kij bejsbolowy. Działo się to obok dworca PKS - relacjonuje Roman Maruszak z puławskiej policji. - Zażądał telefonu i pieniędzy, i próbował wyrwać torebkę. Uderzył kobietę metalowym kijem w głowę i uciekł. Ranna trafiła do szpitala.
Kilka minut później bandyta zaatakował ponownie. Zamaskował się naciągniętym na głowę kapturem i podbiegł do dwóch kobiet, które szły chodnikiem. Jedną z nich bił pałką po rękach i ciele, ale dziewczyna zaczęła się bronić, bandyta, więc zrezygnował i uciekł. Kolejnej zaatakowanej wyrwał telefon komórkowy.
Okazało się, że młody mężczyzna ma na koncie jeszcze trzy inne napady. Dokładnie tydzień wcześniej zagroził pałką na puławskiej ulicy przechodniowi, któremu zabrał komórkę. Zaraz potem zabrał telefon kobiecie. Zażądał też pieniędzy od dwóch dziewczyn, które siedziały na ławce, ale spłoszony przez przechodniów, uciekł.
Zrabowane telefony sprzedał na dyskotece.
- Adrian N. przyznał się do napadów. Przyjeżdżał do Puław spod Opola Lubelskiego i napadał na kobiety, aby szybko zdobyć pieniądze. Miał nieuregulowany dług za transakcję na aukcji internetowej - dodaje Maruszak.
Młody mężczyzna usłyszał w prokuraturze zarzut dokonania szeregu rozbojów z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Śledczy planowali, że w niedzielę wieczorem wystąpią do sądu o jego aresztowanie. Ustalają też rolę, jaką odgrywali mężczyźni, którzy jechali z Adrianem N. autem.