Pani Jadwiga nie chce już pracować w Kauflandzie. Wyrzucili ją za rzekomą kradzież ze sklepu. Kiedy dyrekcja dowiedziała się, że była pracownica skontaktowała się m.in. z naszą redakcją - zaproponowali jej... powrót do pracy albo odszkodowanie.
- Wolę odszkodowanie. Mój były kierownik będzie tam rządził przez jakiś czas, a ja nie chcę pracować w takiej atmosferze - mówi.
Wszystko zaczęło się pod koniec października. Wtedy do Komendy Powiatowej Policji w Puławach wpłynęło zawiadomienie o kradzieży złożone przez kierownika supermarketu Kaufland. Ze sklepu ukradziono m.in. odtwarzacze DVD, radiomagnetofony, żelazka i opiekacz.
Sprawa wyszła na jaw dzięki monitoringowi. To taśma ujawniła, że w kradzież jest zamieszana m.in. recepcjonistka sklepu -Małgorzata R., która przymykała oko na ten proceder.
Kradzież dokumentuje jedynie fragment taśmy z jednego dnia.
- Sprawa jest rozwojowa. Będziemy badać, kto jeszcze brał w niej udział - mówi Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji.
Problem w tym, że o kradzież posądzono również panią Jadwigę. Kobieta kilka razy - tego feralnego dnia - zastępowała koleżankę na recepcji.
Mirosław Maciejewski, kierownik sklepu, miał widzieć na niedostępnym już teraz kawałku nagrania, jak pani Jadwiga brała udział w przestępstwie.
- Wezwał mnie do siebie i przesłuchiwał. A przecież ja nic złego nie zrobiłam i o niczym nie wiedziałam! - zarzeka się Jadwiga Nowak. - Gdy poprosiłam, to nagranie - odmówił.
Tego samego dnia została zwolniona z pracy bez podania przyczyny z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia. Miała już nie przychodzić do pracy, choć za czas wypowiedzenia miała obietnicę zapłaty.
- Czuję się pomówiona, oskarżona o coś, czego nie zrobiłam - denerwuje się kobieta.
Umowa o pracę pani Jadwigi z Kauflandem miała obowiązywać do listopada 2010 roku. Kobieta pracowała w supermarkecie od półtora roku.
Była pracownica nie chce powiedzieć, ile dostanie odszkodowania. W tej sprawie w sobotę spotkała się z przedstawicielami firmy. Poszła na kompromis, już nie pójdzie do sądu pracy.
Została zapewniona też, że dostanie jak najlepsze referencje, gdy zacznie szukać nowej posady.
- Ale sprawę z powództwa cywilnego zostawiam. Czuję się skrzywdzona - dodaje kobieta. Chce m.in. publicznych przeprosin od Maciejewskiego.
Niespełna dwa miesiące temu zmienił się kierownik sklepu. Kobieta twierdzi, że w tym czasie nowy szef - Mirosław Maciejewski zwolnił bez podania przyczyny - wraz z nią - około piętnastu osób.
Oficjalnie Kaufland utrzymuje, że rozwiązanie umowy było zgodne z postanowieniami i przepisami prawa pracy.
- Ponieważ sprawa została oddana przez pracownika do sądu, to nie chcielibyśmy na dzień dzisiejszy publicznie jej komentować aby nie wpływać na ustalenia sądu - mówi Marcin Knapek, rzecznik prasowy Kauflandu.