Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie znieważenia policjantów przez eks-betanki. Jednak żaden z biorących udział w eksmisji zbuntowanych sióstr z Kazimierz Dolnego funkcjonariuszy nie obciążył żadnej z byłych zakonnic - informuje "Gazeta Wyborcza Lublin”. Zarzuty ma postawione jedynie ojciec Roman K.
W sprawie przesłuchano 70 funkcjonariuszy, ale tylko 12 potwierdziło, że byli znieważani i stosowano wobec nich przemoc. Żaden z nich nie wskazał jednak, kto dopuścił się przestępstwa.
Prokuratura dysponuje filmem nagranym w czasie eksmisji przez funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. O odtworzenie materiału śledczy poprosili policjantów z Puław.
- Jeden z policjantów zadeklarował, że jest w stanie rozpoznać osobę, która go znieważyła. Jednak po okazaniu mu nagrań i zdjęć nie był w stanie tego uczynić - mówi prokurator Dariusz Lenard, szef Prokuratury Rejonowej w Puławach. Dlatego do dziś śledczy nie przedstawili zarzutów żadnej z byłych betanek. - Filmy z akcji nie pokazują kluczowych momentów - broni się prokurator Lenard.
W eksmisji byłych sióstr brali udział policjanci z KWP w Lublinie, policjantki z komendy miejskiej oraz funkcjonariuszki z oddziałów prewencji z podwarszawskiego Piaseczna.
Jeden z biorących udział w akcji w Kazimierzu policjantów opowiada Gazecie, że od początki funkcjonariusze nie chcieli obciążać byłych zakonnic. Uważali, że sytuacja była bardzo delikatna i nie trudno było o emocjonalne reakcje. Policjanci zeznawali ponieważ zostali wezwani przez prokuraturę.
Zarzuty znieważania mundurowych przedstawiono jedynie ojcu Romanowi K. Zakonnik rzucał w stronę policjantów obelgi, gryzł funkcjonariuszy i zamierzył się na nich monstrancją.
Źródło: "Gazeta Wyborcza Lublin"