Zdaniem Małgorzaty Ceglarskiej, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4, radny Paweł Maj swoją interpelacją dotyczącą przypadków przemocy wśród uczniów, szkodzi placówce
Pod koniec października do Urzędu Miasta Puławy wpłynęło pismo od Pawła Maja. Radny pytał o przypadki przemocy wśród uczniów w SP nr 4 na os. Włostowice. Radny chciał otrzymać informacje, czy takie zdarzenia mają miejsce, a jeśli tak, jak radzą sobie z tym problemem nauczyciele i dyrektorzy.
– Zapytałem o przypadki agresji, o to, gdzie uczniowie mogą je zgłaszać i jak reagują na nie nauczyciele. Na zadane pytania nie otrzymałem odpowiedzi, a pismo podpisane przez panią dyrektor skupia się na wyrażaniu jej oburzenia moimi pytaniami – mówił na ostatniej sesji Paweł Maj. – Według pani dyrektor radny powinien sprawdzać informacje, szczególnie, jeśli otrzymuje je od osób będących pod opieką MOPS-u, kuratorów sądowych oraz skonfliktowanych z mniejszością etniczną. Nie wiem skąd pani dyrektor ma takie informacje i czy jej zdaniem takie osoby są gorsze? – dodał.
Głos w tej sprawie zabrała także dyrektor Ceglarska, która nie zostawiła suchej nitki na radnym zarzucając mu działanie na szkodę szkoły.
– Po zapoznaniu się z interpelacją pana Maja poczułam oburzenie. Taka forma pytania szkodzi placówce. Zostawia ślad, że coś jest nie tak. Nauczyciele na dobre imię szkoły pracują wiele lat, dzieci powoli przybywa, a Romowie kończą szkołę. Gdyby były podejrzenia przypadków agresji, natychmiast podjęlibyśmy działanie. Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze – zapewnia pani dyrektor, która dała do zrozumienia, że jest poirytowana nie tylko interpelacją, ale całym konfliktem grupy mieszkańców ulic Norblina i Romów. Konfliktem, który odbija się na działalności jej szkoły.
– Nie pytam tylko wtedy, gdy znam odpowiedź. Pani dyrektor nie rozumie pytań. Ewentualne istnienie patologii, o której napisałem nie jest stwierdzeniem. Do mnie dochodzą wstrząsające informacje i czekałem, licząc na ich wyjaśnienie. Nie rozumiem zachowania pani dyrektor – skwitował radny Maj.